piątek, 19 lipca 2024

"Garnet. Droga" Karolina Wójciak

 




    Witajcie na Czytadłach! :) Lubicie przygodowe romanse? Bo ja jeszcze do niedawna nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Dokładnie do momentu, aż nie sięgnęłam po najnowszą powieść Karoliny Wójciak „Garnet. Droga”. Przeczytałam pierwszą część z zapowiadanych czterech i już przebieram nogami ze zniecierpliwienia, aż zacznę czytać drugi tom. Niesamowicie przyjemnie płynęło się przez tę powieść pełną niebezpieczeństw ( tego się nie spodziewałam! ). Poczułam się trochę jak na Dzikim Zachodzie ;)



*****

Od wydawcy



Pierwszy tom serii Garnet.


Anglia, 1898 rok.


    Debiutująca na salonach Isabelle wkracza nie tylko do londyńskiego tonu, ale także w dorosłość. Ten sezon ma zagwarantować jej znalezienie męża - najlepiej z pokaźnym rocznym dochodem i odpowiednim tytułem.


    W tym samym czasie jej siostra Catherine zdobywa serce kapitana Allena. Przyszłość dla obu hrabianek zdaje się więc ustalona. Jednakże los postanawia wystawić siostry na próbę. Przetestować ich charaktery, miłość do rodziny, ale także do siebie nawzajem, kiedy ich ukochany papa wysyła je w daleką podróż do Montany, co okaże się najtrudniejszą lekcją w ich życiu.



*****

Dla kogo jest ta historia?



    Karolina Wójciak stworzyła powieść, którą czyta się błyskawicznie i z uśmiechem na ustach. Nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po tej historii jednak już po kilku zdaniach wiedziałam, że wszelkie obowiązki zejdą tego dnia na dalszy plan. Bardzo lubię powieści, które są osadzone w dziewiętnastym wieku, kiedy to dla kobiet z klasy wyższej najważniejsze było wyjście za mąż za odpowiednio usytuowanego kandydata. Tak, kandydata! Bo wówczas miłość schodziła na dalszy plan, a małżeństwo było najczęściej aranżowane przez rodziny zainteresowanych. W takiej sytuacji są dwie siostry, główne bohaterki powieści. Jak potoczą się ich losy i czy zaznają szczęścia? Tego Wam nie zdradzę, bo sama tego nie wiem, wszak za mną dopiero pierwszy z zapowiadanych czterech tomów, ale mogę Wam zagwarantować pyszną zabawę, pełną zwrotów akcji i emocji.



    Ach! Ile tu się dzieje! Do tego przepiękne obrazy Montany ( dokładnie tytułowe miasteczko Garnet ), gdzie znajdą się nasze bohaterki. Jak do tego dojdzie? Co sprawi, że zamiast bawić się na balach i brylować wśród przystojnych kawalerów będą zmuszone odnaleźć się w małym miasteczku tysiące kilometrów od domu? I jak potoczą się ich dalsze losy?



    Z ogromną radością i przyjemnością polecam Wam tę nietuzinkową powieść, która przeniesie Was w przeszłość! Czytajcie, opowiadajcie i polecajcie dalej! Takie „smaczki” jakimi uraczyła nas autorka nie zdarzają się często! Bon appetit! ;)



Wasza Aleksandra



środa, 17 lipca 2024

"Sekret bibliotekarki" Wioletta Piasecka

 



    Cześć i czołem w kolejny piękny dzień :) Tym bardziej piękny, że dzisiaj premierę ma najnowsza powieść Wioletty Piaseckiej „Sekret bibliotekarki”. Przeczytałam ją już kilka dni temu dzięki Legimi, ale dopiero dzisiaj przychodzę z recenzją, bo musiałam przemyśleć jak najlepiej przekazać Wam moje emocje i odczucia.



*****

Od wydawcy



    Trzydziestoletnia Dagmara Brewka pochodzi z patologicznej rodziny, na skutek źle ulokowanych uczuć sama również wpada w nałóg i kończy jako bezdomna na ulicach Gdańska. Gdy jej współtowarzysze dokonują napadu, policja proponuje, by kobieta została świadkiem zdarzenia. Wkrótce, w wyniku nieszczęśliwych wypadków Dagmara zjawia się we Fromborku, gdzie trafia do szpitala, a następnie na terapię.
Gdy po ciężkich chwilach udaje jej się dostać pracę w bibliotece i wynająć skromny pokój jest najszczęśliwsza na świecie. Pewnego dnia policjant – samotny wdowiec – przynosi Dagmarze wezwanie na rozprawę, a jej z trudem zbudowany spokój chwieje się w posadach.



    Jak bardzo demony z przeszłości się o nią upomną? Jakie jeszcze sekrety skrywa bibliotekarka?



    Wioletta Piasecka buduje obraz kobiety po przejściach. I daje nadzieję, że zawsze jest możliwe lepsze jutro!





*****

Dla kogo jest ta historia?



    Wioletta Piasecka stworzyła historię pełną emocji, trudną, a jednocześnie bardzo potrzebną. Muszę jednak napisać, że nie jest to powieść dla wszystkich, ponieważ dotyka tematu alkoholizmu, trudnego dzieciństwa i traumatycznych przeżyć. Nie jest to cukierkowa i słodka powieść, do których trochę nas już przyzwyczaiła autorka. Uwielbiam pióro Wioletty Piaseckiej i z ogromną ciekawością czekałam na tę powieść. „Sekret bibliotekarki” przerósł moje oczekiwania. Pochłonęłam książkę błyskawicznie!



    Akcja historii rozgrywa się w Gdańsku i Fromborku. Autorka zgłębiła topografię miast i czytając o Gdańsku, miałam wrażenie, że sama chodzę uliczkami miasta. Dzięki temu czułam się jeszcze bardziej zżyta z bohaterką.



    Wioletta Piasecka w powieści uświadamia czytelnika jak trudną i poważną chorobą jest alkoholizm. Następujące po sobie wydarzenia pokazują natomiast jak trudno wyjść z alkoholizmu i ile trzeba samozaparcia i hartu ducha aby pokonać tę chorobę.



    Historia Dagmary Brewki to walka nie tylko z alkoholizmem, ale również z przeszłością i z myśleniem o sobie. Bohaterka początkowo nie wierzy w siebie, ma niskie poczucie wartości i trudno jej uwierzyć w odmianę swojego losu. Na szczęście na swojej drodze spotyka dobrych ludzi, którzy pomagają jej zawalczyć o siebie…Jestem ogromnie wdzięczna autorce, że w powieści spotykamy także bohaterów innej książki:) Jakiej? Nie będę Wam zdradzała, ale było to dla mnie miłym zaskoczeniem :)



    Podsumowując, „Sekret bibliotekarki” skradł moje serce. To powieść, która wzrusza i daje nadzieję na lepsze jutro! Warto zagłębić się w historię życia Dagmary Brewki i zobaczyć jaka przemiana zachodzi w bohaterce :) Czytajcie koniecznie! :)



Wasza Aleksandra



poniedziałek, 15 lipca 2024

"Kobieta z automobilu" Penny Haw

 

  


    Witajcie na Czytadłach! Ciepło, gorąco, upał!!!!! Uwielbiam lato i dla mnie mogłoby trwać już zawsze! Tymczasem mam dla Was równie gorącą propozycję ze względu na tematykę! W dzisiejszych czasach nie dziwi fakt posiadania samochodu. To wygoda i oszczędność czasu. Za kierownicą siadają nie tylko mężczyźni, ale również kobiety, co kiedyś byłoby nie do pomyślenia! A czy wiecie kto jest konstruktorem pierwszego na świecie samochodu? Bez względu na to czy znacie odpowiedź na to pytanie, koniecznie sięgnijcie po powieść Penny Haw „Kobieta z automobilu”. Zniknęłam dla świata na kilka godzin i zanurzyłam się w fascynującą historię rodziny Carla Benza.



*****

Od wydawcy



    Inspirująca powieść historyczna oparta na prawdziwych wydarzeniach z życia Berthy Benz, żony twórcy prototypu samochodu, który dał początek marce Mercedes-Benz.

Niestety, znów tylko dziewczynka”.




    Od najmłodszych lat Cäcilie Bertha Ringer jest zafascynowana pracą swojego ojca – mistrza budowlanego w Pforzheim w Niemczech. Ale te cztery słowa, które napisał obok jej imienia w rodzinnej Biblii, prześladują dziewczynę od momentu, kiedy je przeczytała.

Wiele lat później Bertha poznaje Carla Benza i zakochuje się w nim oraz w jego niezwykłym marzeniu o zbudowaniu powozu bez koni. Bertha wierzy w projekt tak bardzo, że inwestuje w niego swój posag, co jest ryzykownym posunięciem, ponieważ oprócz niej w powodzenie wiarę pokłada tylko Carl. Kiedy partnerzy Benza grożą wycofaniem się z biznesu, ten jest gotów rozwiązać spółkę. Bertha wie, że ta decyzja wszystko zaprzepaści i doprowadzi ich na skraj bankructwa. Ignorując lekceważące nastawienie otoczenia, bierze sprawy w swoje ręce, potajemnie opracowując plan, który albo przyczyni się do całkowitej kompromitacji ich rodziny, albo udowodni ich geniusz. Tymczasem Benz jest o krok od zawarcia umowy z nowym, tajemniczym inwestorem. Bertha nie tylko ryzykuje swoje małżeństwo i pracę ich życia, ale także walczy z patriarchatem, zwątpieniem Carla i ściga się z czasem.

Podobnie jak wiele innych, współczesnych jej kobiet, Bertha przez lata żyła w cieniu swojego męża. W tej inspirującej historii o wytrwałości, miłości i stawianiu czoła przeciwnościom autorka oddaje zasłużony hołd jej niezłomnemu duchowi.

*****

Dla kogo jest ta historia?



    „Kobieta z automobilu” to powieść historyczna opisująca losy Berthy Benz, żony Carla Benza, który uznawany jest za konstruktora pierwszego samochodu na świecie. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, czy razem z nim, ramię w ramię stał i współpracował ktoś jeszcze? No właśnie. Ja też o tym nie myślałam. Samochód traktujemy obecnie jako coś powszechnego i naturalnego. Jednak droga do jego stworzenia była trudna i wyboista. I o tym jest ta powieść. O konstruowaniu pierwszego automobilu, o ogromnej wytrwałości i sile ducha i o kobiecie silnej i odważnej, która jako jedyna wierzyła w misję powodzenia męża. Bertha nie stała biernie, ale wspólnie z Carlem realizowała jego, a tak naprawdę ich wspólne marzenie! :)



    Czasy, w których żyła rodzina Benzów, to lata, kiedy zadaniem kobiet było zakładanie rodziny, sprowadzanie na świat dzieci i troszczenie się o domowe ognisko. Kobiety nie były wówczas partnerkami mężczyzn, nie stały na równej pozycji z nimi i czytając różne powieści, na przestrzeni lat, mam wrażenie, że były traktowane jak służące i maskotki do zaspokajania męskich potrzeb. Bertha Benz była ich przeciwieństwem, co nie znaczy, że nie dbała o rodzinę. Było wręcz przeciwnie. Troszczyła się bardzo o dzieci i męża, ale posiadała również ambicje, a marzenie jej męża (budowa automobilu) szybko stało się także jej marzeniem.



    Autorka stworzyła powieść, która urzeka i całkowicie pochłania czytelnika. O takich historiach i kobietach chciałabym czytać więcej i częściej! Bertha Benz jest niesamowitą podporą i wsparciem dla męża w każdym nawet najtrudniejszym momencie. To się nazywa prawdziwe wsparcie, miłość i szacunek. Z ogromną przyjemnością przeczytałam tę historię, a teraz zachęcam i Was ! Przeczytajcie koniecznie!



    Gdybym miała określić swoje uczucia i emocje po przeczytaniu tej powieści to napiszę krótko: zachwyt i radość, że również kobiety potrafią tak wiele zdziałać. Nigdy nie miałam wątpliwości, że kobiety to silna płeć, pomimo innych skojarzeń, jednak z tą historią opartą na faktach nie sposób dyskutować. I tylko uśmiecham się myśląc, że rzeczywiście za każdym sukcesem mężczyzny stoi mądra i wyjątkowa kobieta :)



Wasza Aleksandra

piątek, 12 lipca 2024

"Piękni lśniący ludzie" Michael Grothaus

 




    Dzień dobry w ten upalny dzień! Jak Wasze urlopy? Jesteście już po czy przed? Nawet jeżeli wolne już za Wami, to i tak warto zaopatrzyć się w dobrą lekturę, bo przed nami weekend! :)



    „Piękni lśniący ludzie” to historia wyjątkowa i z gatunku tych, po który do tej pory nie sięgałam. Po wysłuchaniu opinii niektórych booktuberów nabrałam chęci do poznania tej historii i to był najlepszy w możliwych wyborów! Dlaczego? Już za chwilkę będzie wszystko jasne! ;)



*****

Od wydawcy



Nasz świat za kilkadziesiąt lat…



    to zwykły świat, pełen autonomicznych samochodów, szybujących po niebie dronów i pracujących w burgerowniach robotów. Są dwa supermocarstwa, trwa cyfrowa zimna wojna, ale wszelkie konflikty rozgrywają się gdzieś tam, za oceanem… Ludzie budzą się, idą do pracy, jedzą kolację. Wszystko jest tak, jak być powinno.



    Ale nie dla siedemnastoletniego Johna, geniusza technologii, cudownego dziecka z rozbitej rodziny. John ma pewną tajemnicę.



    W jego życiu wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pewnego chłodnego wieczora wchodzi do małego tokijskiego bistro prowadzonego przez byłego zapaśnika sumo. Mieszka tam osobliwy pies z kulistą głową wraz ze swoją właścicielką – enigmatyczną kelnerką Neotnią.



    Neotnia też coś ukrywa – sekret, który wywróci nieszczęśliwe życie Johna do góry nogami. Sekret, który przeniesie ich z neonowych ulic Tokio do tragicznej przeszłości Hiroszimy i zaśnieżonych gór Nagano.

Sekret, który pokaże, że nasz świat wcale nie jest zwykły – i na zawsze go odmieni…



*****

Dla kogo jest ta historia?



    „Piękni lśniący ludzie” Michaela Grothausa to wyjątkowa powieść o dojmującej samotności. O tym jak wiele człowiek jest w stanie znieść, zrobić i czemu się poddać, aby nie czuć się tak, jakby był sam na świecie.




    Poznajemy tutaj niezwykły świat widziany oczami autora, który przenosi nas do środowiska botów, androidów i wszelkich sztucznych i wymyślonych przez człowieka istot. „Piękni lśniący ludzie” to dla mnie powieść na miarę naszych czasów; taka, która pokazuje nam jak już teraz zaczyna wyglądać świat ...Czy to przerażające? Zapewne. Jednocześnie arcyciekawe i pokazane z perspektywy, której zupełnie się nie spodziewałam. Autor zaskoczył mnie wielokrotnie. Na co dzień nie czytam tego typu powieści. Fantasy i science-fiction to gatunki, które nie leżą w kręgu moich zainteresowań jednak ogromnie się cieszę, że zrobiłam wyjątek i poznałam tę powieść. Dlatego jeśli ten gatunek jest Waszym jedynym powodem, żeby nie sięgnąć po tę lekturę, to powiadam Wam: NIE IDŹCIE W TĘ STRONĘ! ;)




    „Piękni lśniący ludzie” otwierają oczy i umysł na wiele aspektów. Co sprawia, że jesteśmy ludźmi? To jedno z zagadnień, na które autor poszukuje odpowiedzi w tej powieści. Czy mu się udało? To już oceńcie sami sięgając po tę powieść pełną symboliki i ukrytych znaczeń. Zanurzcie się w futurystyczny świat, o którym opowiada nam autor. Dodam jeszcze, że akcja powieści toczy się w Tokio, mieście kolorowym i neonowym jak wesołe miasteczko. „Piękni lśniący ludzie” to wybitna powieść oddająca w wyjątkowy sposób atmosferę Japonii, a jednocześnie stanowiąca przestrogę przed tym, co może nas czekać w przyszłości.




    Dla mnie to powieść na tyle wyjątkowa, że już trafiła do moich ulubionych tegorocznych pozycji. Absolutna topka! A jak będzie z Tobą? ;)




Z książkowym pozdrowieniem :)




Wasza Aleksandra 


czwartek, 4 lipca 2024

"Moja matka pestka" Anna Sakowicz

 



    Witajcie na Czytadłach po tak długim czasie! Mamy już lato, a jak wiadomo, wówczas są dłuższe dni, urlopy, wakacje i można więcej czasu poświęcić na czytanie. Nie myślcie, że skoro mnie nie było tutaj przez miesiąc, to nie czytałam. Było wręcz odwrotnie, nadal pochłaniam książki, ale czasu brakuje na polecanie tych najlepszych! Myślę jednak, że teraz posty i polecajki będą pojawiać się regularnie. Tak więc zaczynamy letnie czytanie!



    Na początek polecam Wam naszą rodzimą pisarkę Annę Sakowicz i jej powieść „Moja matka pestka”. Dlaczego akurat ta powieść? Bo uważam, że jest wyjątkowa z tych najbardziej wyjątkowych. Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak mało o niej się mówi...Powieść została wydana już miesiąc temu, a zaledwie w kilku miejscach się na nią natknęłam. To powieść, która zasługuje na rozgłos i na wielkie brawa dla autorki!




*****

Od wydawcy



    Los nie pyta nas o zdanie, ale niekiedy podpowiada, do których drzwi zapukać.




    Natasza może powiedzieć, że ma dobre życie – jej kariera nabiera tempa, a związek wchodzi w etap stabilizacji. Właśnie wprowadzają się z narzeczonym do nowego mieszkania. Nie planują jednak ślubu, bo przecież, jak twierdzi Patryk, papiery nie są im do niczego potrzebne.




    Jeden telefon zmienia wszystko. Natasza dowiaduje się, że od zaraz będzie musiała zająć się cierpiącą na alzheimera matką. Matką, od której uciekła, gdy miała 19 lat.



    Patryk nie wyobraża sobie, żeby mieli wziąć chorą do siebie, zaczyna wycofywać się z relacji i unikać narzeczonej. W pracy nikt nie daje Nataszy taryfy ulgowej, koleżanki wolą rozmawiać o lżejszych tematach. Kobieta z przerażeniem zauważa, że nie może liczyć na nikogo, a wymagająca całodobowej opieki matka to tylko jej problem. W kilka tygodni po dawnym życiu pozostaje jedynie wspomnienie.



    Jak odnaleźć w tym wszystkim nadzieję i sens? Czy da się wybaczyć i pokochać na nowo? Mądra, pełna ciepła opowieść o pojednaniu, zrozumieniu i dojrzałej miłości.





*****

Dla kogo jest ta powieść?



    Zacznijmy od tego, że historia ta to fikcja, a jedyną prawdę stanowi fakt, że matka autorki chorowała na alzheimera. Powieść jest absolutnie dla każdej osoby powyżej 16 lat. Stawiam taką barierę wiekową, bo znajdują się tutaj fragmenty ciężkie i trudne do przebrnięcia, a nawet zrozumienia. Uważam, że autorka zostawiła kawał serducha i emocji w tej powieści i zaserwowała nam ogromną bombę emocjonalną. Trudną, a nawet tragiczną, która nie kończy się wraz z przewróceniem ostatniej strony. O tej historii się myśli, przetwarza, dotyka ona czytelnika głęboko i stawia przed nim wiele egzystencjalnych i trudnych pytań.



    Wyobraźcie sobie, że macie ułożone życie i nagle rozsypuje się ono w pył, kiedy musicie się zająć chorą matką, z którą nigdy nie mieliście dobrych relacji. Ba! Były one po prostu złe, a od kilku lat, kiedy opuściliście rodzinny dom, wręcz żadne. Brzmi strasznie? A to dopiero początek! Bo jak traktować matkę, która nie dość, że Cię nie rozpoznaje, to jeszcze jest agresywna, złośliwa i żyje w zupełnie innej rzeczywistości?



    „Moja matka pestka” ukazuje studium choroby i to jak wygląda życie z osobą chorą na alzheimera. Autorka nie oszczędza czytelnika serwując mu całą paletę zachowań matki głównej bohaterki.



    Powieść bardzo mnie dotknęła emocjonalnie i choć w mojej rodzinie nikt nie boryka się z tą chorobą ( i oby tak zostało ), to rozumiałam każde zachowanie głównej bohaterki i nawet na chwilę nie pokusiłam się o jej ocenę. Natasza otoczyła matkę opieką najlepiej jak potrafiła.



    Już sam tytuł powieści jest swoistym symbolem. Jakim? To już sami poznacie, jeśli sięgniecie po tę mądrą i emocjonalną lekturę pełną wzruszeń. Ogromna polecajka! :)



Wasza Aleksandra