„Oskar
i Pani Róża” to książka do której po latach postanowiłam
wrócić. W przeszłości mnie zachwyciła i muszę stwierdzić, że
nic się nie zmieniło. Ta historia nadal mnie oczarowuje i ponownie
sprawia, ze na świat patrzę zupełnie inaczej…
Dziesięcioletni
Oskar prawie całe życie spędza w szpitalu. Choruje na białaczkę.
W ostatnich chwilach towarzyszy mu Pani Róża – wolontariuszka ze
szpitala. Jej rady pokazują chłopcu jak można się cieszyć każdym
dniem.
„Oskar
i Pani Róża” to książka uniwersalna. Jej ponadczasowość
będzie trwała wiecznie. Tego jestem absolutnie pewna. To książka,
którą często porównuje się do „Małego Księcia”(którego
uwielbiam) jednak moim zdaniem jest to nieszczęśliwe i
nieodpowiednie porównanie.
Eric
-Emmanuel Schmitt stworzył historię, w której podkreśla upływ
czasu. To, że wszystko ma swój początek, środek i koniec.
Począwszy od przyrody, roślin, zwierząt, a na człowieku kończąc.
Życie to cykl przez który chcemy czy nie, przejdzie każdy z nas.
Dla
jednych cykl będzie trwał krócej, dla innych dłużej. Nigdy nie
wiemy gdzie „grzejemy” ławę;)
Autor
decyduje się całą historię oprzeć na Bogu i wierze. I uwaga.
Zazwyczaj takie książki nie trafiają do mojego serca. Często są
przegadane, za bardzo napastliwe, po prostu nie dla mnie. Jeśli
myślisz podobnie jak ja, proszę Cię bardzo, przeczytaj tę
książkę. Jestem pewna, że już po kilku zdaniach przepadniesz i
świat dla Ciebie przestanie istnieć.
Czego
uczy nas ta historia? Na pewno pokory, szacunku, wiary i nadziei,
której czasami tak bardzo brakuje w końcu każdemu z nas. To
historia dzięki której zaglądamy w kierunku naszego serca, stajemy
się bardziej wrażliwi i uważni na siebie i drugiego człowieka.
Najprościej rzecz ujmując po tej lekturze chcę być lepszym
człowiekiem. Czujesz podobnie? :-)
Wasza
Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz