Licznik odwiedzin

wtorek, 28 września 2021

"Matki i córki" Ałbena Grabowska

 



    Witajcie na Czytadłach :-) Dzisiaj kolejna powieść Ałbeny Grabowskiej. Tym razem historia o wdzięcznym tytule „Matki i córki”.


    Ostatnimi czasy jest wiele powieści opowiadających o czasach wojny. Możemy znaleźć lepsze i gorsze pozycje, choć ocena której właśnie dokonałam nie do końca jest trafiona. Bo jak określić mianem lepszej lub gorszej historii, opowieści o wojnie? Wszak wszystkie w zasadzie przerażają, wywołują smutek, ból i strach. Ciężko się o nich czyta, pisze, opowiada. Nie zmienia to faktu, że należy to robić, aby pamięć i historia nigdy nie umarły.


    „Matki i córki” opowiadają losy czterech pokoleń kobiet. Przeplatają się one z historią XX wieku. Mamy tu prababcię, babcię, matkę i córkę. Wszystkie naznaczone traumą przeszłości. W ich życiu nie ma miejsca na mężczyzn z różnych powodów. Tak, a nie inaczej ułożyło im się życie i w takich warunkach próbują odkryć własne korzenie.

    

    Prababcia Maria, podążyła za mężem zesłańcem na Sybir. Babcia Sabina była więźniarką obozu koncentracyjnego. Magdalena samotnie wychowuje córkę w czasach PRL – u, a Lila uwikłana w tajemnice stara się poznać swoje korzenie. Cztery kobiety, z których każda mierzy się z macierzyństwem w innych okolicznościach. Najmłodsza z bohaterek Lila stara się poznać swoją przeszłość, jednak niezmiennie natrafia na mur milczenia nie tylko u matki, ale także u babki czy prababki. Każda z nich ukrywa prawdę o swojej przeszłości.


    Powieść „Matki i córki” Ałbeny Grabowskiej porusza, wzrusza, intryguje. Momentami przytłacza, ale i tak chcemy poznać prawdę, która poraża i pozwala kolejny raz stwierdzić, że życie w czasach pokoju to wybawienie. Wojna to najgorsze co człowiek może zgotować drugiemu człowiekowi. Nie jestem do końca przekonana jeśli chodzi o relacje, które łączyły główne bohaterki. Nie wszystko mi w tej powieści pasuje, ale myślę, że właśnie o to chodziło autorce. Książka na pewno nie należy do lektur z kategorii miłe, lekkie i przyjemne. To raczej powieść, która jest bardzo ważna i którą należałoby poznać. To co przyciąga to fakt, że wojna i jej koleje przedstawione są oczami czterech różnych kobiet. Każda z nich w inny sposób przeżywa emocje i inaczej na nie reaguje.


    Podsumowując mogę jedynie dodać, że wartość książki to przemyślenia i emocje, które pozostają z nami po zamknięciu ostatniej strony. „Matki i córki” nie dają o sobie zapomnieć. To lektura, która pomimo swojego emocjonalnego ciężaru pozostaje z nami na dłużej. Być może na zawsze…


Wasza Aleksandra




wtorek, 21 września 2021

"Siostra Księżyca" Lucinda Riley

 



    Dzień dobry :-) Dzisiaj wracam do sagi „Siedem Sióstr”. To już kolejna, piąta część tej historii. „Siostra Księżyca” podobnie jak wcześniejsze historie opowiada czasy teraźniejsze i przeszłe. Poznajemy piątą siostrę, Tiggy (Tajgete), która wiele lat wcześniej została adoptowana przez swojego nieżyjącego już ojca, Pa Salta. Po przeczytaniu listu, który pośmiertnie zostawił jej ojciec, Tiggy decyduje się poznać swoje korzenie i miejsce z którego pochodzi. Tym razem akcja zostaje przeniesiona do Sacromonte -dzielnicy cygańskiej, gdzie Tiggy poznaje historię swojej babki, słynnej tancerki flamenco.



    Piąta siostra, Tiggy, jest najbardziej uduchowioną z sióstr. Ma niesamowitą intuicję i zazwyczaj w życiu kieruje się przeczuciami. Z tego powodu często nie jest traktowana poważnie przez pozostałe siostry, które nazywają ją płatkiem śniegu czy małym elfem.



    Lucinda Riley w „Siostrze Księżyca”porusza bardzo ważne kwestie dotyczące ochrony środowiska takie jak odstrzał jeleni, równowaga ekosystemów czy dieta wegańska. Jednak to co mnie najbardziej urzekło w tej historii, to kultura romska, jej obyczaje, tradycje i wierzenia. Moja wiedza na ten temat była znikoma więc z ogromnym zaciekawieniem poznawałam życie Romów. Romowie to naród, który jest spychany na margines. Często o tych ludziach mamy złe przekonania. Już potoczna nazwa – Cyganie – ma zabarwienie pejoratywne. To bardzo krzywdzące, a to w jaki sposób autorka pokazuje życie Romów na pewno Was zaskoczy.



    Autorka całą sagę „Siedem Sióstr” pisze według pewnego klucza, schematu. Jeśli przeczytaliście więcej niż jeden tom, na pewno to zauważyliście. To zapewne celowy zabieg, który mi nie przeszkadza, a wręcz wprowadza porządek w hierarchii wydarzeń. Czy jest to mój ulubiony tom? Nie. Już mam swojego faworyta i myślę, że do końca sagi nic już w tej kwestii się nie zmieni, jednak historia o Tiggy, to bardzo dobra powieść, która zasługuje na poznanie. To, jak do tej pory, moim zdaniem najbardziej kolorowy i muzyczny tom tej sagi ;) Wciąga i intryguje jak wszystkie poprzednie ;) Czyta się łatwo i przyjemnie :) To fantastyczna seria, która zyskała popularność w całej Europie :-) Warto ją poznać!



Wasza Aleksandra


środa, 15 września 2021

"Święto ognia" Jakub Małecki

 



    Dzień dobry :) Nie wiem od czego zacząć, bo jak opisać książkę swojego ulubionego autora...? Takiego, na którego historie czeka się jak na śnieg w dzieciństwie, cukrową watę czy urodzinowe prezenty...Jakub Małecki to dla mnie pisarz pewniak, po którego książki mogę sięgać z zamkniętymi oczami, a każdej premiery wyczekuję jak kuriera ;) Ale od początku…


    „Święto ognia” swoją premierę ma dokładnie dzisiaj, 15 września. Książkę udało mi się przeczytać już kilka dni wcześniej, ale do dzisiaj we mnie „siedzi” i dopiero teraz jestem w stanie podzielić się z Wami swoimi refleksjami. Od razu zaznaczam, że nie napiszę absolutnie nic o fabule. Zawsze choć kilka zdań wspominałam na ten temat, ale nie dzisiaj, nie przy tej historii.


    „Święto ognia” to historia o rodzinie i o bardzo trudnych, ale potrzebnych relacjach. To książka o pasji, talencie, ciężkiej pracy i poświęceniu, które nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. Jest tu też miejsce na muzykę. Tak naprawdę cała ta książka jest muzyką, a język którym posługuje się Małecki sprawia, że czułam się jakbym płynęła przez cały tekst, fabułę, historię. Ci z Was, którzy znają twórczość Jakuba Małeckiego nie zdziwią się jeśli dodam, że wątek choroby pojawia się i w tej jego książce. Jaka to choroba? To już sami sprawdzicie, ale to co zasługuje na uwagę to fakt, że obok choroby widać niesamowitą determinację, aby i tak pomimo niedogodności żyć po swojemu. „Święto ognia” to również książka o marzeniach. Czy spełnionych? To zależy...ale z pewnością jedna z bohaterek pokazuje nam, że marzyć można bez względu na okoliczności i nie należy się w tym ograniczać. Najnowsza książka Jakuba Małeckiego to pozycja bardzo wartościowa i napisana pięknym językiem. Autor kolejny raz udowadnia swoją niesamowitą wrażliwość i empatię. Jest absolutnym mistrzem przekazywania emocji i pokazywania czytelnikowi co tak naprawdę jest w życiu ważne. Nie brak tu poczucia humoru i dystansu, bo nawet pisząc o rzeczach najważniejszych i trudnych, warto a nawet trzeba się uśmiechnąć.


    Dodam jeszcze, że zanim książka została wydana wykupiono prawa do jej ekranizacji. Za film odpowiedzialny będzie producent „Idy” i „Zimnej wojny”.


    Dla tych z Was, którzy wolą słuchać jest już dostępny audiobook. Czyta rewelacyjny Adam Woronowicz, Aleksandra Hamkało oraz Julia Rosnowska. Dlaczego o tym wszystkim wspominam? Bo to moim zdaniem NAJLEPSZA powieść Jakuba Małeckiego, której poznanie powinno być obowiązkowe dla każdego czytelnika. To współczesna literatura piękna najwyższej klasy otwierająca umysł i serce. Niezapomniane emocje gwarantowane. Cudownych wrażeń! :)


Wasza Aleksandra


niedziela, 12 września 2021

"Siostra Perły" Lucinda Riley

 



    Witajcie na Czytadłach :-) Już prawie połowa września, a za oknem prawdziwe babie lato! Taką pogodę to ja uwielbiam :-) Dzisiaj chcę Wam zaproponować kolejną, czwartą już część sagi Lucindy Riley. Zastanawiałam się ostatnio czy są jeszcze osoby, które nic nie słyszały na temat tych historii. Mam wrażenie, że bardzo dużo zostało już na ich temat powiedziane/napisane. To cykl, który bardzo intryguje, ciekawi i zaskakuje więc jeśli jeszcze nie poznaliście Sióstr bardzo Was zachęcam, aby to zmienić ;)



    „Siostra Perły” to magiczna, czwarta część sagi rodzinnej „Siedem Sióstr”. Każda z części opowiada o jednej siostrze. Tym razem poznajemy losy CeCe (Celaeno). Po śmierci swojego adopcyjnego ojca, Pa Salta, CeCe chce podążać za wskazówkami, które jej pozostawił w liście. W ten sposób trafia do Australii, gdzie poszukuje swojej przeszłości. Porównując CeCe do pozostałych starszych sióstr ( wcześniejszych tomów) mam wrażenie, że jest ona najbardziej zamknięta w swoim świecie. Trudno jej żyć samodzielnie, stąd tak silna więź ze Star…



    „Siostra Perły” to piękna podróż po świecie, ludziach, kulturach. Mam nieodparte wrażenie, że każda książka uczy czytelników, czego innego. „Siostra Perły”pokazuje jak ważna w życiu jest tolerancja, odkrywanie własnej osobowości i talentu, posiadanie pasji i pewności siebie, bez której bardzo trudno funkcjonować. Wątek historyczny, który pojawia się także w tej książce jest tak wciągający, że osobiście bardziej mnie zainteresował niż czasy współczesne! Nie wiedziałam absolutnie nic o poławiaczach pereł stąd pewnie byłam tak zaintrygowana i ciekawa tego, co dalej się wydarzy.



    Lucinda Riley stworzyła kolejną piękną Siostrę od której trudno się oderwać! Mamy tu wielowątkowość, ciekawe i barwne postaci i jak zwykle na koniec płynne przejście do kolejnej siostry, której historie możemy poznać w następnym tomie. Klimat jaki stwarza autorka jest niepowtarzalny i bardzo plastyczny. Czytając miałam wrażenie, że przeniosłam się do Australii i tylko brak czerwonej gleby za oknem przypominał mi, że to ciągle Polska...Piękny język, którym posługuje się autorka urzeka, a z każdą kolejną stroną robi się coraz ciekawiej… Jestem pewna, że jeśli tylko pozwolicie „Siostra Perły” wciągnie Was w swój magiczny świat ! :-)



Wasza Aleksandra 


sobota, 4 września 2021

"Katedra w Barcelonie" Ildefonso Falcones

 



    Dzień dobry w sobotę :-) Jak dobrze, że istnieją weekendy! ;-) Tym bardziej, że mogę z czystym sumieniem oddać się lekturze i przenieść w zupełnie inny świat. Dzisiejsza recenzja długo we mnie dojrzewała. Zazwyczaj dość szybko po przeczytaniu książki dzielę się z Wami swoimi przemyśleniami. Teraz musiałam chwilkę ochłonąć, zebrać myśli i uporządkować to, co chcę Wam przekazać.



    Zacznę od tego, że „Katedra w Barcelonie” to mój wyrzut sumienia, który przeleżał na półce prawie dwa lata! W tym momencie jestem zła sama na siebie, że dopiero teraz przeczytałam tę pasjonującą historię! Jak dobrze, że w końcu to zrobiłam! Ale od początku…



    „Katedra w Barcelonie” to powieść historyczna. Być może dlatego tak długo czekała na swoją kolej, bo za powieściami historycznymi nie przepadałam. Piszę w czasie przeszłym, bo po tej lekturze moje upodobania uległy zmianie ;-) To powieść o miłości i wojnie, nadziei i śmierci, przyjaźni i zemście. To także powieść o namiętnościach i walce o wolność, a wszystko to na tle bardzo ciekawych wydarzeń w mieście przeżywającym pełnię rozwitu – Barcelonie. Fabuła toczy się w XIV wieku. Poznajemy średniowiecznego chłopa – Bernata Estanyola, który chce dla siebie i swojego syna godnego życia. Chłop nie ma żadnych praw, a sytuacja zmusza go do ucieczki razem z synem. Trafiają do Barcelony, gdzie Bernat dla siebie i swojego syna Arnaua chce zdobyć wolność. Nawet w Barcelonie rodzina musi walczyć o przetrwanie znosząc upokorzenia. Tu zrobię pauzę, bo zdradzanie fabuły książki nie jest moim zadaniem. Mogę Wam zagwarantować, że ta historia pochłonie Was i przeniesie w zupełnie inny świat, gdzie liczą się inne wartości niż obecnie, a życie bywa bardzo okrutne.



    Ildefonso Falcones napisał powieść z wielkim rozmachem. Wydarzenia prawdziwe przeplatają się z fikcyjnymi. Możemy poznać życie codzienne w XIV wiecznej Barcelonie, ale także epidemię dżumy, historyczne konflikty i działania inkwizycji. Wszystko jest tu przemyślane, nie ma miejsca na bylejakość i przeciętność. To historia o polityce, pieniądzach i władzy i o tym, że ludzie od zarania dziejów właśnie o to najbardziej walczyli. Władza i pieniądze, a także koneksje i znajomości otwierały wiele drzwi. Podobnie jak dzisiaj…



    „Katedra w Barcelonie” zrobiła na mnie ogromne wrażenie! Pomimo jej objętości ( 700 stron ) przeczytanie jej zajęło mi niecały tydzień. Wiem, że autor napisał drugą część „Dziedzice ziemi” po który na pewno w przyszłości sięgnę. Tymczasem polecam Wam niezapomnianą podróż w głąb Barcelony :-)


Wasza Aleksandra