Licznik odwiedzin

środa, 24 lutego 2021

"Małe kobietki" Louisa May Alcott

 




    Dobry wieczór :-) Patrząc na powyższe zdjęcie wiecie już, że dziś na blogu króluje klasyka. Do tego w jakim pięknym ilustrowanym wydaniu! :-) Ostatnio zapragnęłam przenieść się w inne czasy, gdzie problemem był między innymi brak odpowiedniej sukni na bal ;) I proszę bardzo! Jest i ona! Piękna historia tak bardzo różna od dzisiejszych czasów.



    Louisa May Alcott przenosi czytelnika w lata sześćdziesiąte XIX wieku. To historia czterech sióstr – Meg, Jo, Beth i Amy. Ich ojciec walczy w wojnie secesyjnej, a matka Marmee sprawuje opiekę nad córkami. Każda z dziewcząt jest zupełnie inna i czego innego oczekuje od życia. Stateczna Meg, zadziorna Jo, uzdolniona muzycznie Beth czy przemądrzała Amy – wszystkie siostry zarażają swoim entuzjazmem, pomysłowością i żywiołowością. Nawet marudna ciotka czy samotny chłopiec z sąsiedztwa i jego dziadek nie potrafią oprzeć się urokowi rodziny Marchów. Ja również jestem pod ogromnym wrażeniem opisanej historii :)



    Małe kobietki” to przyjemna i lekka lektura. Taka na dwa wieczory. Autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterki powieści. Są charakterne, zadziorne, ale też nieśmiałe i ciche. W tych czterech siostrach autorka zawarła wszystkie temperamenty. Dlatego myślę, że każdy czytelnik znajdzie tutaj cząstkę siebie :) To niesamowity atut tej powieści :) To pięknie opowiedziana historia, która uczy jak być lepszym człowiekiem. Pokazuje prawdziwe bezcenne wartości i wartość rodziny, która tutaj bezsprzecznie jest najważniejsza.



    Louisa May Alcott w bardzo płynny i nadzwyczaj celny sposób w każdym rozdziale daje pouczające lekcje swoim bohaterkom. Nie wpada przy tym w ton moralizatorski, a to już sztuka! ;)



    Choć pierwotnie powieść „Małe kobietki” była kierowana do młodych panien to jednak uważam, że jest to powieść uniwersalna. Każdy się w niej odnajdzie, bo opowiada o tym co mamy najcenniejszego. To rodzina. I właśnie to jest według mnie siłą tej powieści. Poznajcie życie codzienne, małe troski i duże zwycięstwa sióstr. Dajcie się porwać w przyjemny i ciepły świat rodziny Marchów. Jeśli po lekturze będzie Wam ciężko wrócić do rzeczywistości to nie ma takiej potrzeby. Można również sięgnąć po kontynuację „Małych kobietek” ( „Dobre żony”, „Mali mężczyźni”, „Chłopcy Jo” ) lub obejrzeć ekranizację :) Szczerze polecam! :-)



Wasza Aleksandra



środa, 17 lutego 2021

"UCIEKŁAM Z ARABSKIEGO BURDELU" Laila Shukri

 



Witajcie! Miałam niemały orzech do zgryzienia zastanawiając się, czy zrecenzować Wam książkę „Uciekłam z arabskiego burdelu”. Na swoim blogu zawsze piszę o książkach, które mnie zachwycają i oczarowują. Dzisiaj historia wstrząsająca, którą powinno się poznać, bo dotyka niesamowicie ważnych problemów społecznych.



„Uciekłam z arabskiego burdelu” to dalsze losy Julii znanej z książki „Byłam kochanką arabskich szejków”. To co istotne to fakt, że do poznania historii Julii nie trzeba czytać obu książek. Ja czytałam kontynuację, która w zupełności wystarcza do poznania tematu.



Julia to młoda dziewczyna, która zostaje porwana i sprzedana do arabskiego burdelu. Za tym wszystkim stoi Tarek, którego Julia prawdziwie kocha. Cyniczny mężczyzna wykorzystuje zaufanie, którym obdarzyła go kobieta i w perfidny sposób wydaje na nią wyrok sprzedając ją gangowi handlującemu ludźmi. Niebezpieczna akcja odbicia kobiety ze szponów gangu wymaga użycia wielu podstępów. Czy Julia uwolni się na zawsze od swoich katów? I czy tak traumatyczne wydarzenia pozostawią w niej trwały ślad? O tym wszystkim dowiecie się z kart książki „Uciekłam z arabskiego burdelu”. To tyle w skrócie jeśli chodzi o fabułę.



Temat nie jest mi obcy. W przeszłości czytałam kilka książek o takiej samej tematyce więc myślałam, że nic mnie tu nie zaskoczy. Jak bardzo się myliłam! Już na początku powieści jest niesmacznie i przerażająco. Wraz z kontynuacją i z każdą stroną robi się już coraz bardziej wulgarnie, a wręcz obrzydliwie. Dlatego uwaga: TO NIE JEST KSIĄŻKA DLA WSZYSTKICH. Myślę, że wiele osób nie będzie w stanie jej dokończyć. Ja zrobiłam to dlatego, że byłam ciekawa jak skończy się historia i czy w końcu oprawcy poniosą karę. Najbardziej wstrząsnął mną jednak fakt, że historia przeplatana jest informacjami prawdziwymi. Można znaleźć w internecie bez problemu strony czy artykuły, które podane są w przypisach.



Czytając książkę uświadamiałam sobie jak wiele zła może wyrządzić człowiek drugiemu człowiekowi w imię kultury, tradycji czy własnych uciech. Nie mieści mi się to w głowie. Jeśli do tego dodać jeszcze kwestię wykorzystywania dzieci to mamy piekło na ziemi.



„Uciekłam z arabskiego burdelu” to nie tylko historia Julii. To przede wszystkim podjęcie trudnego problemu handlu ludźmi, kwestie barbarzyńskiego obrzezania dziewczynek i kobiet ( i to w 21 wieku! ), problematyka tzw. „małżeństw dla przyjemności”, wykorzystywanie seksualne dziewczynek i kobiet i wiele innych.



W książce tej jest całe zło tego świata. Tak mogłabym podsumować tę pozycję. Warto ją poznać, żeby wiedzieć co dzieje się w kulturze arabskiej i nie tylko. Czytacie na własną odpowiedzialność ;) Uściski :*



Wasza Aleksandra


środa, 10 lutego 2021

"Dziewczyna z Neapolu" Lucinda Riley

 


Dzień dobry w środę! Środa to taki mały piątek więc jest i nowy wpis na Czytadłach :-) Zima nie ma zamiaru nas opuścić dlatego postanowiłam przenieść siebie i Was w cieplejsze klimaty, a „Dziewczyna z Neapolu” to prawdziwa przysłowiowa petarda i moje odkrycie tego roku. Już to wiem w tej chwili :-) Znacie to uczucie, kiedy tak bardzo wciąga Was książka, że zapominacie o całym świecie, a kiedy kończycie czytać, to macie w sobie mnóstwo negatywnych emocji z powodu zakończenia historii? Tak było ze mną o 2.30 w nocy kiedy zamknęłam książkę...i nie pomogło moje postanowienie, że pójdę spać jak człowiek...Syndrom „jeszcze tylko jeden rozdział” mnie pokonał...ale nie żałuję! Zaraz opowiem Wam dlaczego ;)



Część z Was na pewno zna autorkę z głośnej serii „Siedem sióstr” i wie czego można się po niej spodziewać. Ja nie wiedziałam. „Dziewczyna z Neapolu” to pierwsza książka Lucindy Riley, po którą sięgnęłam.



Historia opisuje losy Rosanny Menici – dziewczynki, a następnie dorosłej kobiety, która posiada niesamowity dar. Kocha śpiewać, a jej przepiękny głos prowadzi ją na największe sceny operowe świata. Na jej karierę ma między innymi wpływ Robert Rossini – człowiek, który za sprawą swojego głosu już osiągnął międzynarodową sławę. Młodziutka Rosanna nie ma pojęcia o zawiści i rywalizacji między śpiewakami. Oczarowana Robertem poznaje świat śpiewaków operowych i wikła się w romans, który zmieni jej życie już na zawsze…



Historię czyta się bardzo szybko. Język jest przystępny i prosty. To co zasługuje moim zdaniem na największe oklaski, to niesamowity dar autorki, która potrafi przenieść czytelnika w zupełnie inny świat: świat muzyki, opery i klimatu Neapolu.



Dziewczyna z Neapolu” to historia o niespotykanej sile miłości, ale też o tym, jak człowiek może zostać pokonany przez swoje słabości. To opowieść która chwyta za umysł i serce. To w końcu historia, która pokazuje, że nie zawsze w życiu jest tak jak sobie zaplanujemy, bo życie toczy się swoim torem. Nie da się go wyreżyserować.



Autorka napisała historię pełną burzliwej namiętności i pasji. To emocjonalna karuzela, w której momentami miałam ochotę przyłożyć głównej bohaterce, tak mnie irytowały jej zachowania i wybory.



„Dziewczyna z Neapolu” to książka od której zaczęłam przygodę z autorką. Po lekturze mam ochotę poznać więcej historii pióra Lucindy Riley. W przyszłości znajdziecie tutaj na pewno kolejne recenzje książek tej autorki, a tymczasem dajcie się porwać w magiczny świat opery i słonecznego Neapolu :-)



Wasza Aleksandra



środa, 3 lutego 2021

"Uratuj mnie" Guillaume Musso

 


    Witajcie! :-) Muszę Wam się przyznać, że bardzo nie lubię zimy. Śnieg już dawno przestał mnie bawić, a mróz powoduje, że za każdym razem kiedy nie muszę wychodzić, jeszcze bardziej cenię sobie możliwość „zakopania się” pod kocem z interesującą książką w dłoni. Musso rozgrzewa lepiej niż gorąca czekolada! Gwarantuję ;) Ale od początku…



      W zimowy dzień, w samym sercu Manhattanu, spotyka się dwoje ludzi: Juliette i Sam. Oboje nie mówią sobie prawdy o swoim obecnym życiu. Pomimo tego spędzają ze sobą cudowny i niezapomniany weekend. Juliette musi jednak wrócić do Paryża. Krótko po starcie samolot którym podróżuje dziewczyna rozbija się…Jeśli myślicie, że to koniec historii, to jesteście w błędzie. To dopiero początek!



   Guillaume Musso ponownie stworzył historię od której trudno się oderwać. Momentami gubiłam się co jest prawdą, a co fikcją, jednak zupełnie mi to nie przeszkadzało. Literaturę Musso określam mianem magicznej. Dlaczego? Bo nikt tak jak on nie potrafi lawirować pomiędzy tym co prawdziwe, a tym co fikcyjne. Charakterystyczny styl pisarza, sposób przekazywania przez niego emocji i następujących po sobie wydarzeń wciąż mnie zachwyca. Zawsze jestem zaskoczona efektem końcowym i za każdym razem żałuję, że to już koniec historii.



    Autor po raz kolejny stworzył historię z gatunku literatury obyczajowej i romansu, w który z powodzeniem wplótł elementy fantasy. „Uratuj mnie” to pozycja wciągająca, intrygująca i tajemnicza. To historia, która pokazuje nam, że nawet jeśli życie jest bardzo trudne i coś jest nam przeznaczone to koleje przeznaczenia i wszechświata można czasami zmienić.



   Z przekonaniem stwierdzam, że „Uratuj mnie” to pozycja niezwykła i absolutnie wyjątkowa. To opowieść o miłości i jej niezwykłej sile. Takiej, która naprawdę przenosi góry. To historia o próbie oszukania rzeczywistości i przeznaczenia. To wreszcie książka o tym jak zatrzymać miłość i nie pozwolić jej odejść…



    Przepiękny, wzruszający i magiczny - taki jest świat Guillaume Musso, który koniecznie trzeba odwiedzić. Nie będziecie chcieli z niego wracać… ;)



Wasza Aleksandra