Licznik odwiedzin

piątek, 31 grudnia 2021

Moje Top 5 - podsumowanie 2021 roku

     Dobry wieczór! Dzisiaj mam dla Was moje subiektywne książkowe podsumowanie roku 2021. Mijający rok obfitował u mnie w wiele bardzo interesujących lektur. Trudno było wybrać te, które skradły moje serce do tego stopnia, że zniknęłam dla świata. Oto one! Mój TOP 5 2021 roku!


1. „Kod róży” - Kate Quinn




    
    Z tą książką kończę rok 2021! Jest to absolutny fenomen i pomimo tego, że poprzednie książki tej autorki „Sieć Alice” czy „Łowczyni” były genialne, to ta bije je na głowę. Wydaje się to niemożliwe, ale jednak! Kate Quinn wspięła się na wyżyny swojej twórczości i już teraz nie mogę się doczekać jej kolejnych powieści.


    „Kod róży”to historia o kobiecej solidarności, niezłomności i przyjaźni, ale nie tylko. To przede wszystkim wciągająca opowieść o szpiegostwie i niesamowitych kobietach, które łamały szyfry w tajnym ośrodku Bletchley Park. Autorka napisała wciągającą, pełną napięcia historię od której nie sposób się oderwać. Kate Quinn znana jest z pięknych i wciągających historii, których bohaterkami są silne, inteligentne i pewne siebie kobiety. Smaczku dodaje jeszcze fakt, że opisane wydarzenia bazują nie tylko na fikcji literackiej. Dodam jeszcze, że w „Kodzie róży” jednym z bohaterów jest Książę Filip. Nie zastanawiajcie się dłużej i bierzcie się za lekturę. Będzie to jedna z Waszych topowych powieści nadchodzącego roku! ;)



2. „Święto ognia” - Jakub Małecki





    Ach ten Małecki! Wiecie już, że co do jego osoby bywam bardzo nieobiektywna. Nic więc dziwnego, że moim zestawieniu znalazła się jego książka. Uwielbiam jego postrzeganie świata i rzeczywistości i tego, w jaki sposób swoje przemyślenia przelewa na papier.


    „Święto ognia” to powieść o trudnych relacjach rodzinnych. O pasji, poświęceniu, ciężkiej pracy, która nie zawsze przynosi oczekiwane rezultaty. To również powieść o rzeczach niewygodnych dla wielu z nas – o chorobie. Jakub Małecki jak zwykle raczy nas trudną, emocjonalną, na wskroś bolesną historią, w której jednak widać nadzieję. To marzenia, o których w tej historii także przeczytamy...Z całego serca życzę sobie i Wam w kolejnym roku tak dobrych książek do lektury jak „Święto ognia”!



3. „Dziwne losy Jane Eyre” - Charlotte Bronte





    Klasykę uwielbiam i aż sama się dziwię, że tak długo trwało zanim sięgnęłam po najbardziej znaną powieść Charlotte Bronte. To powieść obyczajowa i romans w jednym. „Dziwne losy Jane Eyre” to powieść kultowa zaliczana do szczytowych osiągnięć literatury wiktoriańskiej. Warstwie językowej nie można absolutnie niczego zarzucić, gdyż język powieści jest piękny, dystyngowany i kwiecisty.


    Fabuła opowiada losy osieroconej dziewczyny Jane Eyre, która podejmuje pracę nauczycielki w posiadłości Edwarda Fairfaxa Rochestera. Edward zakochuje się w dziewczynie z wzajemnością. Zostaje ona jego narzeczoną jednak los nie szczędzi im okrutnych przeżyć. Pan Rochester ukrywa tajemnicę, która nie pozwoli im żyć szczęśliwie…


    Dziwne losy Jane Eyre” to historia, która pokazuje typowy mezalians. On, bogaty, z możliwościami. Ona, biedna, z głową pełną marzeń i ambicji. Takie historie cały czas mnie poruszają, bez względu na mój wiek. Do tego jeśli jeszcze mamy możliwość podziwiać przepiękne wydanie z serii klasyki z jedwabnymi okładkami, to zachwyt gwarantowany! :-)


4. „Gałęziste” Artur Urbanowicz



    

    Gałęziste” to powieść, którą przeczytałam na początku mijającego roku, a nadal tkwi mi w głowie. Poza tym to mądra, trzymająca w napięciu książka, od której bardzo trudno się oderwać. Dotyka bardzo ważnych tematów: religii, wiary, walki dobra ze złem. To nie jest tylko horror, którego głównym zadaniem jest wzbudzenie strachu u czytelnika. To przede wszystkim książka, o której myśli się, kiedy już przeczytana ląduje na półce.


    Książka zdobyła nagrodę czytelników polskiej literatury grozy. Ta informacja widnieje na okładce. Przyznam się Wam, że takie informacje na okładce, które mają zachęcić do kupna i przeczytania książki często działają na mnie zupełnie odwrotnie. Wiele książek z takimi „hasłami” po które później sięgałam mocno mnie rozczarowało. Tutaj nie musicie się tego obawiać. Nie dziwię się, że „Gałęziste” zdobyło nagrodę czytelników. Należało się jak psu buda ! ;)


    Jeśli jesteście fanami horrorów, gdzie nic nie jest oczywiste, fabuła trzyma w napięciu, a zakończenie dosłownie wbija w fotel, sięgnijcie po „Gałęziste”. Daję Wam słowo. Będziecie zadowoleni! ;)


5. „Drzewo Anioła” - Lucinda Riley




    

    Nieprzewidywalna i wyjątkowa – takie dwa słowa cisną mi się na usta po spotkaniu z tą historią. „Drzewo anioła” to przepiękna historia o miłości, stracie, trudnych relacjach rodzinnych, chorobie i co najważniejsze, oczyszczającej podróży w przeszłość. To przepiękna saga rodzinna opowiadająca losy kilku pokoleń. Autorka w znakomity sposób oddaje emocje i rozterki bohaterów. Pokazuje jak trudne jest podejmowanie życiowych decyzji i jak każda z tych decyzji może wpływać na losy kolejnych pokoleń. Bohaterowie, których stworzyła autorka są tak wyraźni i charakterni, że było mi bardzo trudno rozstać się z nimi, gdy historia dobiegła końca. Uwielbiam „Drzewo anioła” i jest ono na szczycie moich ukochanych książek, a nie jest łatwo tam się dostać! ;)


     Dodam, że bardzo trudno przewidzieć fabułę tej książki. Akcja jest wartka, wydarzenia następują po sobie szybko, choć początkowo nic na to nie wskazuje. To bardzo wartościowa i przepiękna powieść, którą koniecznie trzeba poznać. Po jej lekturze nic już nie będzie dla Was takie jak obecnie…:-)


    Poznaliście już moje top 5, chętnie poznam Wasze zestawienie książkowych ulubieńców i dowiem się , które lektury Was poruszyły. Szukam inspiracji książkowych na kolejny rok, choć ilość obecnych lektur do przeczytania już jest ogromna! ;)


    W Nowym 2022 Roku życzę Wam zdrowia, radości i szczęścia. Inspirujących lektur i jak najwięcej wolnego czasu na czytanie ! :-) Niech Rok 2022 pozytywnie Was zaskoczy i będzie lepszy od mijającego 2021. Cieszę się, że jesteście ze mną! Jest Was już prawie 800 i ciągle przybywa! Dziękuję ! Do przeczytania w Nowym Roku! :-)



Wasza Aleksandra




 



 



 











czwartek, 23 grudnia 2021

"Trzynasta opowieść" Diane Setterfield

 



    Witajcie na Czytadłach :-) Mam dzisiaj dla Was, przed świętami, zaległą lekturę, którą przeczytałam już jakiś czas temu. Przyszedł czas na to, aby teraz Wam o niej wspomnieć. To „Trzynasta opowieść” Diane Setterfield. Ta historia chwilkę u mnie leżała zanim po nią sięgnęłam, ale kiedy już to zrobiłam, trudno było się oderwać.



Autorka stworzyła powieść magiczną, owianą tajemnicą historię sióstr bliźniaczek zamieszkujących posiadłość Angelfield. Obecnie Angelfield to ruina, o której mało już kto pamięta. Młoda biografka Margaret usiłuje odkryć tajemnicę tej wspaniałej niegdyś posiadłości i zamieszkujących ją pokoleń. Gdy Margaret zaczyna poznawać losy posiadłości wyłania się jej własny, bolesny sekret, z którym musi się zmierzyć...Czy jej się to uda?



Z przekonaniem stwierdzam, że „Trzynasta opowieść” to książka niezwykła. Autorka zawarła w niej niezwykle realistyczne opisy, połączenie historii z rzeczywistością to ogromny plus tej historii. To intrygująca historia, napisana pięknym językiem, którą czyta się z ogromną przyjemnością. Podczas lektury miałam wrażenie magii, zagadki, intrygi. Z każdą przewracaną stroną byłam ciekawa ciągu dalszego. Do tego piękne wydanie książki powodowało, że milion razy zdejmowałam i zakładałam obwolutę by przyjrzeć się i poczuć pod palcami piękne drzewo na okładce.






    Historia płynie powoli, nie jest dynamiczna, ale to jej ogromny plus. Taki właśnie styl ma autorka i on bardzo mi odpowiada. Kocham książki i motyw antykwariatu, bibliotek i pisarzy jest jak balsam na moje serce. Właśnie z tym w tej historii też się spotykamy :-)



„Trzynasta opowieść” to historia godna polecenia. Są w niej elementy, które pokochałam, jest też kilka które mi zazgrzytały, ale ostatecznie to bardzo intrygująca lektura, którą mogę z czystym sumieniem polecić. Ta historia jest niesamowicie klimatyczna i wciąga czytelnika w wir wydarzeń pomimo dość wolno zawiązującej się akcji. Jeśli czytaliście „Była sobie rzeka” tej autorki i przypadła Wam ona do gustu, to „Trzynasta opowieść” też Was nie zawiedzie. To historia dość smutna i refleksyjna z ciekawym finałem. Sami sprawdźcie! Być może sprezentujecie tę historię komuś bliskiemu pod choinkę ;) A ja z tego miejsca chciałabym Wam życzyć przepięknych, spokojnych i przede wszystkim zdrowych Świąt Bożego Narodzenia! Niech będą wypełnione radością, szczęściem i miłością, a Nowy 2022 Rok będzie obfitował w same dobre momenty i najlepsze lektury ;)



Wasza Aleksandra 



    

niedziela, 19 grudnia 2021

"Almond" Won-Pyung Sohn

 



    Witajcie na Czytadłach po długiej przerwie! W tym roku grudzień jakby dla mnie nie istniał. Dopiero budzę się na nowo do życia i mam nadzieję, że choć w tym roku kalendarzowym nic mnie już nie zaskoczy, chyba, że pozytywnie. Niewiele w tym czasie czytałam, ale dzisiaj skończyłam historię, którą na gorąco i na bieżąco chcę Wam opowiedzieć, bo takie książki zdarzają się nad wyraz rzadko. Tym bardziej, że jeszcze na ostatni dzwonek zdążycie kupić tę pozycję i sprezentować pod choinkę! ;) Tak więc przedstawiam Wam „Almond” :-) Historię, która porusza, wstrząsa, powoduje szybsze bicie serca, a jednocześnie wywołuje wachlarz skrajnych emocji.




    Kim jest tytułowy Almond? To Yunjae, chłopiec, który cierpi na aleksytymię czyli niemożność odczytywania i rozumienia własnych stanów emocjonalnych. Nie wie co to miłość, radość, strach. Nie potrafi się uśmiechać, ma trudności w nawiązywaniu relacji, a w zasadzie w ogóle ich nie nawiązuje. Teraz wyobraźcie sobie, że pewnego dnia mając taką przypadłość jesteście świadkami, jak ktoś na waszych oczach morduje waszą matkę i babcię. Nie wiecie dlaczego tak się dzieje, nie czujecie nic. Nie jest Wam przykro, nie czujecie złości ani smutku. Taka właśnie sytuacja spotyka Yunjae. W rezultacie chłopiec musi radzić sobie sam z niewielką pomocą zaprzyjaźnionego sąsiada. Z czasem poznaje chłopca, agresywnego i nadpobudliwego Gona. Wpłynie on na jego życie jak nikt inny…




    Nie będę Wam opowiadać czy historia zakończy się dobrze. Mogę Wam za to zagwarantować, że pomimo tego, iż główny bohater nie odczuwa emocji, książka jest przepełniona uczuciami. To my poznając losy chłopca czujemy strach, ból, radość czy złość. Ta książka to według mnie ogromna lekcja empatii, tolerancji i zrozumienia, że każdy jest inny i każdemu należy się akceptacja.




    Po raz pierwszy sięgnęłam w swoim życiu po koreańską książkę. Jestem zaskoczona, że „Almond” to tak dobra pozycja. Uważam, że każdy dorastający i młody człowiek powinien ja przeczytać. Mogłaby, a nawet powinna według mnie być w kanonie lektur szkolnych. Jest bardzo uniwersalna, mądra, a jednocześnie smutna i traktująca o poważnych problemach obok których nie wolno przejść obojętnie.



    Jak trafiłam na „Almond”? Przypadkiem, choć podobno w życiu nie ma przypadków. Znany w sieci booktuber opowiadał o tej pozycji i tak mnie zaintrygował, że nie mogłam nie poznać „Almonda”. Bardzo Wam polecam! To bardzo mądra książka. Każdy obdarowany będzie zadowolony :-)



Wasza Aleksandra



czwartek, 2 grudnia 2021

"Narzeczone Chopina" Magda Knedler

 



    
    Dzień dobry Moliki Książkowe :-) Tak bardzo cieszę się, kiedy w kalendarzu widzę grudzień. To czas oczekiwania na święta, na upominki, wreszcie na śnieg, który mnie nie denerwuje tylko w trakcie Świąt Bożego Narodzenia i dni wolnych. Poza tym czasem jestem ogromną zwolenniczką upałów, pięknego lata, lejącego się żaru z nieba, a zimę...najchętniej bym przespała ;) Ma ktoś podobnie? ;)



    Mam dzisiaj dla Was ciekawą propozycję. To pięknie wydana przez Wydawnictwo Mando książka o najważniejszych kobietach w życiu Fryderyka Chopina.



    Sam tytuł „Narzeczone Chopina” sugeruje, że autorka to właśnie jemu poświęci najwięcej czasu i o ile oczywiście życiorys Chopina też tam znajdziecie, to głównie jest to historia o kobietach. Tych najważniejszych, najbliższych sercu kompozytora, które wywarły ogromny wpływ na jego życie i twórczość.



    W książce Magdy Knedler znajdziemy historie czterech kobiet: Konstancji Gładkowskiej, Marii Wodzińskiej, Aurory (powszechnie znanej jako George Sand) i Jane Stirling. To kobiety, które różni wszystko, ale każda z nich darzyła Chopina tym samym uczuciem. To cztery zupełnie różne historie, które bezsprzecznie wywarły wpływ na jednego z naszych wybitnych pianistów i kompozytorów. Jeśli myślicie, że to powieść o Fryderyku, to nie moglibyście bardziej się mylić. Pierwsze skrzypce grają tu kobiety.



    „Narzeczone Chopina” to pozycja z tych, które trudno odłożyć. W momencie kiedy „weszłam” w świat każdej z opisywanych kobiet traciłam kontakt z rzeczywistością. Zapominałam, że mamy XXI wiek, całkowicie pochłaniała mnie czytana historia. Autorka w wyjątkowy sposób kreśli postaci kobiet, ich życie i relacje z Chopinem. Udało jej się znakomicie oddać charakter, osobowość, temperament kobiet najbliższych Chopinowi, a przede wszystkim pokazać, że miłość ma różne odcienie i barwy. Każda z pań kochała tego samego mężczyznę. Miłość każdej z nich wyglądała zupełnie inaczej.



    „Narzeczone Chopina” to pasjonująca powieść, która ukazuje naszego kompozytora w nowym i innym świetle niż dotychczas. Historia, którą napisała Knedler zachwyca nie tylko piękną okładką, ale również wnętrzem. To urzekająca powieść, z której wyłania się nowy obraz Fryderyka Chopina. Jak tak niepozorny z wyglądu mężczyzna, mógł w sobie rozkochać tyle kobiet? Skąd miał ten magnetyzm i czy któraś z kobiet była mu szczególnie bliska? Tego wszystkiego dowiecie się z książki „Narzeczone Chopina”, którą serdecznie Wam polecam! Na Mikołaja i pod choinkę też się świetnie sprawdzi ;)



Wasza Aleksandra        


piątek, 26 listopada 2021

"Gdzie poniesie wiatr" Kristin Hannah

 


    

    Dobry wieczór :) Przychodzę do Was z pewniakiem, a jakże!:) Znowu Kristin Hannah, o której można wiele powiedzieć, a na pewno to, że jej historie wzruszają. Mnie zawsze!


    Gdzie poniesie wiatr” to powieść o bardzo silnej kobiecie, o jej przemianie i o tym, że życie jest nieprzewidywalne i często niesprawiedliwe. Elsa Martinelli postanawia zawalczyć o lepsze życie dla siebie i swoich dzieci. Decyduje się wyjechać do Kalifornii, gdzie nic nie wygląda tak, jakby tego oczekiwała. Amerykański sen o lepszym życiu okazuje się tylko snem, a to z czym przyjdzie się zmierzyć Elsie i jej rodzinie niejednemu już dawno podcięłoby przysłowiowe skrzydła.


    Kristin Hannah ponownie, w kolejnej powieści pokazuje nam jak ważni są ludzie wokół nas. Dzięki komu chce nam się funkcjonować, żyć i oddychać nawet wówczas, kiedy łatwiej byłoby się poddać. Autorka nie idzie na skróty i pokazuje nam, że aby było lepiej musi być na początku gorzej. Czasem odnoszę wrażenie, że jej książki czy fragmenty są na faktach. To oczywiście tylko moje dywagacje, absolutnie niczym nie poparte ;) Największa wartością, na którą tutaj zwraca nam uwagę autorka jest rodzina. To właśnie o nią najbardziej troszczy się Elsa i to dla niej żyje. Głównym celem Elsy jest chronienie swojej rodziny. Nic nie jest ważniejsze.


    Książka nie jest łatwa, bo i nie dotyka tematów prostych. Opisuje czasy Wielkiego Kryzysu, chaosu, w którym pogrąża się cała Ameryka. Pomimo tego książkę przeczytałam bardzo szybko, a już po jej ukończeniu wiem, że jej bohaterowie zagoszczą w moim umyśle i sercu na dłużej. Zaskakujące zakończenie pozostawiło we mnie nutkę goryczy i smutku...Inaczej to sobie wyobrażałam.


    Podsumowując, mogę śmiało stwierdzić, że „Gdzie poniesie wiatr” znajduje się w czołówce moich ulubionych lektur napisanych przez Kristin Hannah. To historia o sile i determinacji kobiet! Takich powieści nigdy dość! ;)


Wasza Aleksandra


piątek, 19 listopada 2021

"Grzesznik" Artur Urbanowicz

 


    
    Dobry wieczór :-) Macie czasami tak, że bierzecie się za czytanie zupełnie innego typu książek niż zazwyczaj? Ja tak mam jeśli chodzi o Artura Urbanowicza. Jego książki są dla mnie odskocznią od gatunków, które najczęściej czytam. Do tego zawsze mam pewność, że historie Artura Urbanowicza spowodują, że otworzę szeroko oczy i powiem: „co tu się wydarzyło?” ;) Wszystkie powieści autora znajdziecie u mnie na blogu, a teraz dołącza do nich „Grzesznik” w nowym wydaniu i całkowicie nowej szacie graficznej ;)


    Grzesznik” to historia opowiadająca losy Marka Suchockiego – bossa kontrolującego półświatek północno-wschodniej Polski. To szczęśliwy człowiek, z dwójką dzieci, piękną żoną i jeszcze bardziej pociągającą kochanką. Otacza się luksusami, ma swój pub i mnóstwo pieniędzy. Niczego mu w życiu nie brakuje do czasu...Największy konkurent Marka – Grzesicki wychodzi z więzienia i upomina się o władczy tron przestępczy. Od tego momentu życie Suchego zmieni się diametralnie, a los nie będzie już dla niego taki łaskawy…



    Grzesznik” to literatura z gatunku fantastyki grozy. Zdecydowanie nie jest to mój ulubiony gatunek, ale autora uwielbiam i cenię i tylko on jest w stanie mnie poruszyć, przestraszyć i spowodować, że boję się sama iść do toalety…;) Autor napisał powieść gangsterską z wielkim smakiem i kunsztem. Wplótł różne nazwijmy to „dziwności”, które w jego twórczości są bardzo powszechne i osobiście bardzo je lubię. Nie napiszę Wam o co dokładnie chodzi, bo musiałabym spoilerować, ale jeśli czytaliście poprzednie książki autora, to doskonale wiecie jaki ma styl pisania.



    Książkę czyta się z lekkością i ogromnym zaciekawieniem. Nie jest to moja ulubiona powieść Urbanowicza. Nadal palmę pierwszeństwa dzierżą „Gałęziste”, ale to historia, która wstrząsa, daje do myślenia, jest wartościowa i w bardzo ciekawy sposób pokazuje zło i szatana. Lektura jest pełna zwrotów akcji i nieoczekiwanych wątków w fabule. Po jej przeczytaniu odnosi się wrażenie, że nasze życie to coś więcej niż tylko byt...i że nie wszystko jest tak proste jak nam się wydaje…



   Jeżeli lubicie klimaty gangsterskie z wątkami fantastycznymi to ta książka będzie dla Was doskonała. Sama nie myślałam, że aż tak mnie porwie…;) Dajcie się zaskoczyć ;)



Wasza Aleksandra



czwartek, 11 listopada 2021

"Pozwól odejść" Kristin Hannah

 



    Dzień dobry :-) Dla wielu z nas rozpoczął się długi weekend, który możemy wykorzystać na wiele sposobów. Dla mnie to oczywiście więcej możliwości do pochłaniania kolejnych książkowych historii, a dla Was? ;) Kilka dni temu skończyłam czytać książkę, która jest jedną z najbardziej smutnych książek jakie w ostatnim czasie poznałam. Czy lubię takie książki? To wszystko zależy od mojego nastroju, ale zauważyłam, że coraz mniej sięgam po takie publikacje. Jednocześnie mogę Was zapewnić, że jest to książka godna największych zachwytów! Mowa o drugiej części z cyklu Firefly Lane - „Pozwól odejść”.


    Kristin Hannah ponownie przenosi nas w w życie rodziny Kate, ale już po jej śmierci. Poznajemy losy poszczególnych członków rodziny i przede wszystkim dalsze życie Tully, najlepszej przyjaciółki Kate. Tully Hart po śmierci Kate wpada w wir alkoholu, narkotyków i wszelakich dostępnych używek. Takie historie nigdy nie kończą się dobrze…a jak jest w tym przypadku? Czy rodzina Kate i sama Tully podniosą się po śmierci najbliższej im osoby i zaczną znowu żyć? Przekonacie się tylko wówczas jeśli sięgniecie po tę pozycję.


    Autorka już przyzwyczaiła nas do tego, że słowami maluje emocje i uczucia, które niczym obrazy pojawiają się w naszej wyobraźni. Niesamowity dar operowania słowem powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie. Historia jest emocjonalna i bardzo prawdziwa. Takie wydarzenia w życiu ludzi rzeczywiście mają miejsce i choć tutaj jest to fikcja literacka, nie ma w niej nic, co nie mogłoby nas spotkać w prawdziwym życiu.


    W przeszłości zastanawiałam się nad fenomenem autorki. W zasadzie każda jej książka jest bardzo popularna, a sama autorka jest jedną z najbardziej poczytnych pisarek. Myślę, że jej siła tkwi w prostocie. Historie, które wymyśla są rzeczywiste dlatego tak łatwo nam w nie uwierzyć.


    „Pozwól odejść” to bardzo dobra, ale jednocześnie trudna lektura. Pokochałam „Firefly Lane” i dlatego bardzo czekałam na ciąg dalszy. Muszę jednak Was przestrzec, że ta książka to dosłownie ocean smutku więc jeśli nie jesteście w nastroju, to dajcie sobie spokój ;) W moim sercu Tully i Kate pozostaną na zawsze i pomimo tego, że „Firefly Lane” uważam za fenomenalne, to kontynuacja jest również bardzo ciekawa i godna uwagi.


    W książce znajdziemy też wątki, które pokazują nam prawdziwą wartość życia i tego co w nim jest najważniejsze. To oczywiście również zabieg pisarski autorki, który możemy znaleźć w zasadzie w każdej z jej książek. I to jest prawdziwa siła Kristin!


    Na koniec chciałabym Wam życzyć pięknego 11 listopada bez względu na pogodę za oknem. Odpoczywajcie i świętujcie, bo w końcu nie samymi książkami człowiek żyje! ;)



Wasza Aleksandra     


piątek, 5 listopada 2021

"Zaginiona siostra" Lucinda Riley

 




    Witajcie na Czytadłach:) Mamy już listopad i przyznam Wam się, że to miesiąc, którego bardzo nie lubię. Dni są teraz bardzo krótkie, pogoda zrobiła się prawdziwie jesienna i co roku w listopadzie mam ochotę zapaść w sen zimowy. Na szczęście za miesiąc już grudzień i zrobi się dużo lepiej. Pomimo tego, że dni nadal będą krótkie jakoś inaczej funkcjonuję, kiedy za chwilę Święta ;) Ale wracając do listopada! Zaczynam go „Zaginioną Siostrą” jednocześnie kończąc dotychczas dostępną sagę o Siedmiu Siostrach. To siódmy tom, który nie wyjaśnia nam wszystkiego i pozostawia jeszcze dużo niedopowiedzeń, dlatego z ogromną nadzieją czekam na kolejny ósmy już tom, który ma napisać syn zmarłej Lucindy Riley.



    „Zaginiona siostra” to historia, która opowiada losy Merope. Mija rok od śmierci Pa Salta i wszystkie siostry szykują się do rejsu po Morzu Egejskim. Chcą złożyć wieniec w miejscu, gdzie spoczął ich ojciec. Zależy im na tym, aby odnaleźć ostatnią z sióstr, która przed laty zaginęła. Wspólnie z Merope chcą pożegnać Pa Salta. Niestety odnalezienie ostatniej z sióstr okazuje się bardzo trudne i pełne zaskakujących zwrotów akcji. Żadna z sióstr nie spodziewa się jak przewrotny bywa los.



    Autorka w swoim ostatnim napisanym tomie nie szczędzi nam kolejnych zaskakujących wydarzeń. Ta część nie daje odpowiedzi na wszystkie pytania. Nadal mam ich mnóstwo i chyba właśnie o to chodziło autorce. W zakończeniu sama wspomina, że powstanie ósma część, która już wszystko nam wyjaśni. Nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej i mam tylko nadzieję, że syn zmarłej Lucindy napisze bardzo dobre zakończenie sagi.



    Jeśli miałabym podać, które części sióstr najbardziej przypadły mi do gustu to mam już swoją trójkę :


1. Siostra Słońca

2. Siostra Burzy

3. Siostra Cienia



Jestem bardzo ciekawa, które Siostry najbardziej Was urzekły? :-)



    Jeśli ktoś zapytałby mnie czy polecam tę sagę, odpowiadam, że absolutnie tak! Jest to piękna rodzinna historia, która przenosi nas w różne rejony świata, pozwala poznać różne społeczności, kultury, religie. Siedem Sióstr to historia nietuzinkowa i oryginalna. Zupełnie inna od tych, z którymi spotykałam się dotychczas. Najpiękniejsze w tej historii jest to, że każda siostra jest inna, ma inną osobowość, poczucie humoru, charakter, mierzy się z innymi problemami i inne wartości ceni. Dzięki temu mamy różnorodność, która tak powszechnie przecież występuje w dzisiejszym świecie. Siedem Sióstr to z pewnością lektura, która pochłonie Was na długie jesienno-zimowe wieczory :-) Jest absolutnie wyjątkowa, jak każda z Sióstr! :-)



Wasza Aleksandra 


piątek, 29 października 2021

"Dług honorowy" Wojciech Chmielarz

 



    Witajcie na Czytadłach :-) Lubicie kryminały i powieści sensacyjne? Dzisiaj mam dla Was właśnie taki rodzaj literatury. Lubię od czasu do czasu dobry kryminał i staram się czytać różne gatunki, a jeśli słyszę nazwisko Chmielarza to biorę w ciemno wszystko, co napisze ;)


    „Dług honorowy” to drugi tom cyklu z Bezimiennym. Spotykamy tutaj głównego bohatera, którego znamy już z pierwszej części pod tytułem „Prosta sprawa”.


    Akcja powieści ma miejsce w niewielkiej lubuskiej wsi, Wilkach. Zamordowano tam Olę, której na wpół zwęglone ciało odnaleziono na dryfującej po jeziorze łodzi. Szybko zostaje wytypowany zabójca – Traszka, który jest znany miejscowym jako agresywny odludek. W tym momencie powieści pojawia się Bezimienny, który spłacając dług u Czarnego, ma pomóc w wytypowaniu prawdziwego zabójcy. Czarny jest przekonany o niewinności Traszki. Atmosfera się zagęszcza, a na jaw zaczynają wychodzić różne tajemnice niepozornych mieszkańców wsi.


    „Dług honorowy” to książka, której fabuła wciąga i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Autor nie zwalnia i podobnie jak w „Prostej sprawie” tak tutaj prowadzi nas przez różne wydarzenia, po to, abyśmy myśleli, że już wiemy co będzie dalej...a tu co? Chciałoby się kolokwialnie powiedzieć: „jajco”, bo Wojciech Chmielarz zaskakuje zakończeniem, którego trudno się domyślić. Podobnie jak w pierwszej części tak i tutaj mamy do czynienia z dość liczną grupą bohaterów, ale nie ma problemu w tym, aby zorientować się kto jest kim. Lubię język, którym posługuje się Chmielarz. Nie boi się przekląć tam gdzie trzeba dzięki czemu historia wydaje się bardziej rzeczywista.


    Wojciech Chmielarz trzyma poziom. Skonstruował solidną fabułę i stworzył naprawdę dobrą powieść kryminalno-sensacyjną. Bohaterów trudno rozgryźć. Na początku nie wiemy czy są pozytywni czy negatywni, dopiero w miarę rozwoju powieści orientujemy się jakie rysy nadał im autor. Powieść czyta się łatwo, przyjemnie i szybko. Jak najszybciej chciałam się dowiedzieć kto jest zabójcą i jakie wydarzenia doprowadziły do śmierci Oli.


    Kończąc dodam tylko, że twórczość Wojciecha Chmielarza warto poznać. To mój ulubiony polski autor powieści kryminalno – sensacyjnych. Lekkie pióro i ciekawi bohaterowie to plusy jego powieści. Szczególnie, że autor często decyduje się na kontynuację, dzięki czemu możemy śledzić dalsze losy bohaterów w kolejnych tomach.


    Zachęcam Was do poznania Cyklu z Bezimiennym, a sama z niecierpliwością czekam na dalsze części :-)



Wasza Aleksandra    

    

sobota, 23 października 2021

"Pomiędzy siostrami" Kristin Hannah

 



    Dzień dobry :) Ostatnio naszła mnie taka myśl...co ja bym zrobiła gdyby na świecie zabrakło książek albo gdybym już wszystkie przeczytała?! Na szczęście to jest niemożliwe więc nie ma problemu :D Wracając do moich czytelniczych podbojów, przedstawiam Wam dzisiaj kolejną powieść Kristin Hannah „Pomiędzy siostrami”. Przeczytałam już sporo powieści tej autorki i widzę, że ma pewne utarte schematy, którymi się posługuje. Jej książki są zawsze pełne emocji i dotykają trudnych życiowych problemów. Być może dlatego są tak bardzo popularne, bliskie nam, zwykłym ludziom. Autorka ma w swoim dorobku historie fenomenalne, bardzo dobre i przeciętne, ale osobiście bardzo ją cenię i dlatego tak często do niej wracam.



    „Pomiędzy siostrami” to jak sam tytuł wskazuje historia o siostrach, które dopiero po latach odnajdują łączącą je w przeszłości więź. Claire i Meghann różni praktycznie wszystko. Pierwsza ma bliskich wokół siebie, kocha i jest kochana, a w życiu kieruje się emocjami. Meghann z kolei jest przeciwieństwem siostry. Żyje w luksusowym apartamencie, jednak czuje się w nim obco i samotnie. Do tego nigdy nie pozwala aby emocje wpływały na jej życie. Te dwie tak różne kobiety połączą wydarzenia, których żadna z nich się nie spodziewa.



    „Pomiędzy siostrami” to wzruszająca historia o sile genów, przywiązania i w końcu miłości. To historia, która jak to bywa u autorki, nie jest prosta i łatwa. Kristin Hannah jest według mnie mistrzynią opisywania emocji i uczuć. Potrafi wywołać w czytelniku zadumę w wyniku czego zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę w życiu liczą się ludzie, emocje i zdrowie. Cała reszta włącznie z finansami schodzi na drugi plan. Autorka ponownie sprawiła, że przeniosłam się w świat fikcji i razem z bohaterami przeżywałam ich rozterki, emocje, smutki i radości. Dobra książka to taka, która angażuje czytelnika, zmusza do myślenia i pozwala po lekturze wyciągnąć wnioski. Bardzo polubiłam główne bohaterki powieści, choć początkowo wydawało mi się, że szczególnie z Meghann się nie polubię. Jednak im dalej toczyła się fabuła, tym bardziej zaczynałam rozumieć jej postępowanie.



    Kristin Hannah stworzyła historię, która dotyka ogromnej ilości trudnych zagadnień. Od strat, porażek, przez złe matki, po miłość, śmierć i eutanazję. To dość spory ładunek emocjonalny zawarty w jednej powieści. Wiem, że recenzje akurat tej książki Kristin Hannah nie są specjalnie pozytywne, jednak moim zdaniem jest to dobra powieść, która wymaga cierpliwości. Przyznaję, że nie porwała mnie od pierwszej strony ;) Jednak od pewnego momentu tak bardzo mnie zainteresowała, że strony przewracały się same. Do tego okładka wydawnictwa Świat Książki jest piękna, melancholijna i bardzo nastrojowa. To chyba najpiękniejsze okładkowe kolory, jakie widziałam! :-) Typowo jesienne zupełnie jak obecna pora roku.



    Książki Kristin Hannah mają specyficzny klimat, są bardzo spójne i zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że podobne do siebie. To jednak zupełnie mi nie przeszkadza i za każdym razem chcę więcej i więcej ;) Sprawdźcie czy tak jak ja jesteście fanami jej twórczości;)



Wasza Aleksandra


niedziela, 17 października 2021

"Siostra Słońca" Lucinda Riley

 



    Dzień dobry w niedzielę :) Weekend powoli dobiega końca, a ja zakończyłam go z przytupem kolejną, szóstą już częścią sagi „Siedem Sióstr”. Jest to jak do tej pory moja ulubiona część tej serii! Sporo się zmieniło, bo przed lekturą za najlepsze uważałam drugą i trzecią część ;) To tylko dowodzi, że im dalej tym lepiej! Przynajmniej jeśli chodzi o Lucindę Riley ;)



    „Siostra Słońca” opowiada losy Elektry D’Apliese – kolejnej szóstej już siostry adoptowanej przez Pa Salta. Mogłoby się wydawać, że Elektra ma wszystko. Jest sławną i rozpoznawalną modelką, ma pieniądze, otacza się blichtrem i przepychem. To piękna, czarnoskóra kobieta, która niestety gubi się w swoim życiu, szczególnie po śmierci Pa Salta. Zaczyna nadużywać alkoholu i narkotyków i tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że nie kończy się to dla niej tragicznie. Dodatkowo otrzymuje list, w którym nieznajoma kobieta twierdzi, że jest jej babką! Trudno o większe zamieszanie, prawda? ;)



    „Siostra Słońca” to książka, która wciąga i trudno się jej oprzeć i o ile poprzednie tomy były również bardzo interesujące, ten wydaje mi się nadzwyczajny i jeszcze bardziej ciekawy. Mamy tu do czynienia z walką o prawa człowieka, z uprzedzeniami związanymi z pochodzeniem ze względu na rasę, kolor skóry, wyznawaną religię czy hierarchię, którą zajmuje się w społeczeństwie.



    Nie ulega wątpliwości, że autorka stosuje tutaj taki sam schemat jak w poprzednich tomach tej serii. Fabuła ponownie rozgrywa się w teraźniejszości i przeszłości. Znowu poznajemy losy przodków, tym razem Elektry. Myślałam, że w pewnym momencie będę znużona takim schematycznym pisaniem. Tak się na szczęście nie stało, a nawet myślę, że ma to swój urok :-) W „Siostrze Słońca” poznajemy wiele barwnych postaci i to właśnie z bohaterami tej części najtrudniej było mi się rozstać. Jestem oczarowana tą serią i z niecierpliwością czekam na więcej! Przede mną jeszcze „Zaginiona siostra”, ale to na historię o Pa Salcie czekam najbardziej! Wiemy już, że z powodu śmierci autorki, historię ma spisać jej syn i mam tylko nadzieję, że rzeczywiście to zrobi! Bo to postać Pa Salta, jego tajemniczość i to, że przez wiele tomów niczego się o nim nie dowiadujemy powoduje, że właśnie ten bohater najbardziej mnie intryguje i ciekawi.



    Wszystkie dotychczas przeczytane przeze mnie tomy sagi wywołują wrażenie bajki. Bajki z morałem, w której na końcu zawsze możemy znaleźć lekcję i ważne przesłanie. Można mówić, że nie jest to lektura wymagająca, bo łatwo i szybko się czyta i nie wymaga dużego wysiłku intelektualnego. Jest idealna na odstresowanie i wprawia w dobry nastrój. Dlatego jeżeli szukasz dobrej obyczajowej historii z wątkami romansu, przy której można się uśmiechnąć i popłakać, to polecam Ci „Siostrę Słońca”. Ta historia przeniesie Cię w czasie i przestrzeni prosto do Afryki i nie tylko ;-) Cudownych wrażeń!



Wasza Aleksandra


wtorek, 12 października 2021

"Firefly Lane" Kristin Hannah

 



    Witajcie na Czytadłach! :-) Jak zdążyliście już zauważyć po powyższym zdjęciu, wracam do jednej z moich ulubionych zagranicznych pisarek. Kristin Hannah, bo o niej mowa, jest zapewne znana większości z Was z głośnej powieści „Słowik” czy „Wielka samotność”. „Firefly Lane” to zupełnie inna powieść. Posłuchajcie…


    „Firefly Lane” oznacza w języku polskim pas, drogę świetlików. Tak, właśnie tych robaczków świętojańskich, które wyglądają uroczo i kojarzą się nam z samymi pozytywnymi rzeczami. To właśnie na ulicy Firefly Lane rozpoczyna się wielka przyjaźń Kate i Tully. Obie bardzo się od siebie różnią, ale to nie przeszkadza im przez ponad trzydzieści kolejnych lat być dla siebie wszystkim. Razem przeżywają wzloty i upadki, wspólnie planują przyszłość, a ich przyjaźń jest nierozerwalna. Zawierają pakt i stają się jednością: TullyiKate.


    Muszę Wam się przyznać, że przez pierwsze sto stron powieści miałam wrażenie, że czytam literaturę dla młodzieży. Nie wiedziałam czy skończę tę powieść, bo nie o to mi chodziło. Jednak parę stron dalej akcja zaczęła się rozwijać. TullyiKate pochłonęły mnie całkowicie i bez reszty! Lekki język powieści pozwala szybko i płynnie poznawać dalsze losy przyjaciółek. I znowu Kristin to zrobiła! Wrzuciła ogromny ładunek emocjonalny i bombę, której absolutnie się nie spodziewałam. Ta pisarka potrafi jak nikt inny operować językiem, w którym jest mnóstwo emocji i uczuć. Za to ją uwielbiam.


    W „Firefly Lane” znajdziemy opis trudnych relacji matki z córką. Tego, jak trudno czasami pomimo najlepszych chęci porozumieć się bez negatywnych emocji.


    Kristin Hannah pokazuje nam również, że osiągnięcie sukcesu zawodowego nie równa się poczuciu szczęścia. Ważne, żeby w życiu znaleźć tzw. „złoty środek” i poświęcić czas także, a może przede wszystkim, najbliższym. Autorka daje nam również odczuć, że żeby osiągnąć sukces w życiu należy się poświęcić. Nie ma nic za darmo, ale efekty bywają spektakularne :-)


Firefly Lane” to nie jest prosta lektura. To książka o pięknej, ale trudnej, wybrukowanej problemami przyjaźni dwóch nastolatek, a następnie młodych i w końcu dojrzałych kobiet. To historia o przebaczeniu, radości, poświęceniu. To przyjaźń, która uskrzydla, po to aby za chwilę zderzyć się z trudną i bezwzględną rzeczywistością. To, co najważniejsze tutaj to bezinteresowność, która ostatecznie w tej relacji wygrywa. „Firefly Lane” to po „Słowiku” moja ulubiona powieść tej autorki. Pod koniec września została wydana kontynuacja pod tytułem „Pozwól odejść” i na pewno po nią sięgnę. Tymczasem zachęcam Was również do obejrzenia serialu nakręconego na podstawie powieści. Podobno jest rewelacyjny, ale tutaj już ocenę pozostawię Wam, bo do tej pory go jeszcze nie widziałam. Poznajcie losy Tully i Kate, które bawią i uczą po to aby w końcu wzruszyć do łez. Taka przyjaźń zdarza się tylko raz w życiu…


Wasza Aleksandra


wtorek, 5 października 2021

"Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte

 



    Witajcie na Czytadłach w ten piękny jesienny dzień :-) Takie dni nastrajają melancholijnie i mam dzisiaj dla Was coś specjalnego. To książka, która idealnie wpisuje się w atmosferę pięknej złotej jesieni. Klasyka sprawdza się zawsze! Tak więc dzisiaj „Dziwne losy Jane Eyre” :-) To kobieca literatura, choć mężczyźni również mogą po nią sięgnąć. Zapewne z różnym skutkiem ;-)



    „Dziwne losy Jane Eyre” już od dawna mnie fascynowały. Zaczęło się od serialu, który obejrzałam już jakiś czas temu. Zawsze uważałam i nadal twierdzę, że w pierwszej kolejności lepiej przeczytać książkę, a później brać się za ekranizację. Czasami jednak, jak zapewne wiecie, dzieje się w życiu odwrotnie i tak było w przypadku powieści Charlotte Bronte.



    „Dziwne losy Jane Eyre” to najsłynniejsza powieść Charlotte Bronte. To powieść kultowa zaliczana do szczytowych osiągnięć literatury wiktoriańskiej. Mamy tutaj bogactwo języka, który jest bardzo kwiecisty, dystyngowany i piękny. Warstwie językowej naprawdę nie można niczego zarzucić. Jest to powieść obyczajowa i romans w jednym. Momentami wydaje się, że to historia ckliwa i przerysowana i nic dziwnego, bo czasy, w których powstała ta historia mogły nadać jej właśnie taki charakter. To co mnie denerwowało to postać kobiety pokazanej w sposób stereotypowy, ale tu znowu wytłumaczenie znajdziemy w czasach kiedy powstała powieść. Wówczas od kobiet wymagało się zamążpójścia, rodzenia dzieci i pielęgnowania domowego ogniska. Nic ponadto. Na szczęście główna bohaterka przeczy ówczesnym konwenansom :-)



    Fabuła opowiada losy osieroconej dziewczyny Jane Eyre, która podejmuje pracę nauczycielki w posiadłości Edwarda Fairfaxa Rochestera. Edward zakochuje się w dziewczynie z wzajemnością. Zostaje ona jego narzeczoną jednak los nie szczędzi im okrutnych przeżyć. Pan Rochester ukrywa tajemnicę, która nie pozwoli im żyć szczęśliwie…



    Cokolwiek by o tej powieści nie napisać, że jest ckliwa, prosta, naiwna, to skradła moje serce. Uwielbiam taki sposób władania językiem. Doszłam do wniosku, że czytam za mało klasyki, którą przecież bardzo lubię.



    „Dziwne losy Jane Eyre” to historia, która pokazuje typowy mezalians. On, bogaty, z możliwościami. Ona, biedna, z głową pełną marzeń i ambicji. Takie historie cały czas mnie poruszają, bez względu na mój wiek. Do tego jeśli jeszcze mamy możliwość podziwiać przepiękne wydanie z serii klasyki z jedwabnymi okładkami, to zachwyt gwarantowany! :-) Chciałam tę książkę posiadać na własność. Dokładnie to wydanie o którym wspominam powyżej i udało się. Prezent, który dostałam całkowicie mnie porwał, a jego zawartość ZACZAROWAŁA ! :-) To jedna z moich tzw. książek życia do której będę wracać wielokrotnie. Poznajcie losy Jane i sprawdźcie, czy się polubicie ;-)



Wasza Aleksandra