Witajcie na Czytadłach po długiej przerwie! W tym roku grudzień jakby dla mnie nie istniał. Dopiero budzę się na nowo do życia i mam nadzieję, że choć w tym roku kalendarzowym nic mnie już nie zaskoczy, chyba, że pozytywnie. Niewiele w tym czasie czytałam, ale dzisiaj skończyłam historię, którą na gorąco i na bieżąco chcę Wam opowiedzieć, bo takie książki zdarzają się nad wyraz rzadko. Tym bardziej, że jeszcze na ostatni dzwonek zdążycie kupić tę pozycję i sprezentować pod choinkę! ;) Tak więc przedstawiam Wam „Almond” :-) Historię, która porusza, wstrząsa, powoduje szybsze bicie serca, a jednocześnie wywołuje wachlarz skrajnych emocji.
Kim jest tytułowy Almond? To Yunjae, chłopiec, który cierpi na aleksytymię czyli niemożność odczytywania i rozumienia własnych stanów emocjonalnych. Nie wie co to miłość, radość, strach. Nie potrafi się uśmiechać, ma trudności w nawiązywaniu relacji, a w zasadzie w ogóle ich nie nawiązuje. Teraz wyobraźcie sobie, że pewnego dnia mając taką przypadłość jesteście świadkami, jak ktoś na waszych oczach morduje waszą matkę i babcię. Nie wiecie dlaczego tak się dzieje, nie czujecie nic. Nie jest Wam przykro, nie czujecie złości ani smutku. Taka właśnie sytuacja spotyka Yunjae. W rezultacie chłopiec musi radzić sobie sam z niewielką pomocą zaprzyjaźnionego sąsiada. Z czasem poznaje chłopca, agresywnego i nadpobudliwego Gona. Wpłynie on na jego życie jak nikt inny…
Nie będę Wam opowiadać czy historia zakończy się dobrze. Mogę Wam za to zagwarantować, że pomimo tego, iż główny bohater nie odczuwa emocji, książka jest przepełniona uczuciami. To my poznając losy chłopca czujemy strach, ból, radość czy złość. Ta książka to według mnie ogromna lekcja empatii, tolerancji i zrozumienia, że każdy jest inny i każdemu należy się akceptacja.
Po raz pierwszy sięgnęłam w swoim życiu po koreańską książkę. Jestem zaskoczona, że „Almond” to tak dobra pozycja. Uważam, że każdy dorastający i młody człowiek powinien ja przeczytać. Mogłaby, a nawet powinna według mnie być w kanonie lektur szkolnych. Jest bardzo uniwersalna, mądra, a jednocześnie smutna i traktująca o poważnych problemach obok których nie wolno przejść obojętnie.
Jak trafiłam na „Almond”? Przypadkiem, choć podobno w życiu nie ma przypadków. Znany w sieci booktuber opowiadał o tej pozycji i tak mnie zaintrygował, że nie mogłam nie poznać „Almonda”. Bardzo Wam polecam! To bardzo mądra książka. Każdy obdarowany będzie zadowolony :-)
Wasza Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz