Licznik odwiedzin

piątek, 29 października 2021

"Dług honorowy" Wojciech Chmielarz

 



    Witajcie na Czytadłach :-) Lubicie kryminały i powieści sensacyjne? Dzisiaj mam dla Was właśnie taki rodzaj literatury. Lubię od czasu do czasu dobry kryminał i staram się czytać różne gatunki, a jeśli słyszę nazwisko Chmielarza to biorę w ciemno wszystko, co napisze ;)


    „Dług honorowy” to drugi tom cyklu z Bezimiennym. Spotykamy tutaj głównego bohatera, którego znamy już z pierwszej części pod tytułem „Prosta sprawa”.


    Akcja powieści ma miejsce w niewielkiej lubuskiej wsi, Wilkach. Zamordowano tam Olę, której na wpół zwęglone ciało odnaleziono na dryfującej po jeziorze łodzi. Szybko zostaje wytypowany zabójca – Traszka, który jest znany miejscowym jako agresywny odludek. W tym momencie powieści pojawia się Bezimienny, który spłacając dług u Czarnego, ma pomóc w wytypowaniu prawdziwego zabójcy. Czarny jest przekonany o niewinności Traszki. Atmosfera się zagęszcza, a na jaw zaczynają wychodzić różne tajemnice niepozornych mieszkańców wsi.


    „Dług honorowy” to książka, której fabuła wciąga i trzyma w napięciu do ostatniej strony. Autor nie zwalnia i podobnie jak w „Prostej sprawie” tak tutaj prowadzi nas przez różne wydarzenia, po to, abyśmy myśleli, że już wiemy co będzie dalej...a tu co? Chciałoby się kolokwialnie powiedzieć: „jajco”, bo Wojciech Chmielarz zaskakuje zakończeniem, którego trudno się domyślić. Podobnie jak w pierwszej części tak i tutaj mamy do czynienia z dość liczną grupą bohaterów, ale nie ma problemu w tym, aby zorientować się kto jest kim. Lubię język, którym posługuje się Chmielarz. Nie boi się przekląć tam gdzie trzeba dzięki czemu historia wydaje się bardziej rzeczywista.


    Wojciech Chmielarz trzyma poziom. Skonstruował solidną fabułę i stworzył naprawdę dobrą powieść kryminalno-sensacyjną. Bohaterów trudno rozgryźć. Na początku nie wiemy czy są pozytywni czy negatywni, dopiero w miarę rozwoju powieści orientujemy się jakie rysy nadał im autor. Powieść czyta się łatwo, przyjemnie i szybko. Jak najszybciej chciałam się dowiedzieć kto jest zabójcą i jakie wydarzenia doprowadziły do śmierci Oli.


    Kończąc dodam tylko, że twórczość Wojciecha Chmielarza warto poznać. To mój ulubiony polski autor powieści kryminalno – sensacyjnych. Lekkie pióro i ciekawi bohaterowie to plusy jego powieści. Szczególnie, że autor często decyduje się na kontynuację, dzięki czemu możemy śledzić dalsze losy bohaterów w kolejnych tomach.


    Zachęcam Was do poznania Cyklu z Bezimiennym, a sama z niecierpliwością czekam na dalsze części :-)



Wasza Aleksandra    

    

sobota, 23 października 2021

"Pomiędzy siostrami" Kristin Hannah

 



    Dzień dobry :) Ostatnio naszła mnie taka myśl...co ja bym zrobiła gdyby na świecie zabrakło książek albo gdybym już wszystkie przeczytała?! Na szczęście to jest niemożliwe więc nie ma problemu :D Wracając do moich czytelniczych podbojów, przedstawiam Wam dzisiaj kolejną powieść Kristin Hannah „Pomiędzy siostrami”. Przeczytałam już sporo powieści tej autorki i widzę, że ma pewne utarte schematy, którymi się posługuje. Jej książki są zawsze pełne emocji i dotykają trudnych życiowych problemów. Być może dlatego są tak bardzo popularne, bliskie nam, zwykłym ludziom. Autorka ma w swoim dorobku historie fenomenalne, bardzo dobre i przeciętne, ale osobiście bardzo ją cenię i dlatego tak często do niej wracam.



    „Pomiędzy siostrami” to jak sam tytuł wskazuje historia o siostrach, które dopiero po latach odnajdują łączącą je w przeszłości więź. Claire i Meghann różni praktycznie wszystko. Pierwsza ma bliskich wokół siebie, kocha i jest kochana, a w życiu kieruje się emocjami. Meghann z kolei jest przeciwieństwem siostry. Żyje w luksusowym apartamencie, jednak czuje się w nim obco i samotnie. Do tego nigdy nie pozwala aby emocje wpływały na jej życie. Te dwie tak różne kobiety połączą wydarzenia, których żadna z nich się nie spodziewa.



    „Pomiędzy siostrami” to wzruszająca historia o sile genów, przywiązania i w końcu miłości. To historia, która jak to bywa u autorki, nie jest prosta i łatwa. Kristin Hannah jest według mnie mistrzynią opisywania emocji i uczuć. Potrafi wywołać w czytelniku zadumę w wyniku czego zdajemy sobie sprawę, że tak naprawdę w życiu liczą się ludzie, emocje i zdrowie. Cała reszta włącznie z finansami schodzi na drugi plan. Autorka ponownie sprawiła, że przeniosłam się w świat fikcji i razem z bohaterami przeżywałam ich rozterki, emocje, smutki i radości. Dobra książka to taka, która angażuje czytelnika, zmusza do myślenia i pozwala po lekturze wyciągnąć wnioski. Bardzo polubiłam główne bohaterki powieści, choć początkowo wydawało mi się, że szczególnie z Meghann się nie polubię. Jednak im dalej toczyła się fabuła, tym bardziej zaczynałam rozumieć jej postępowanie.



    Kristin Hannah stworzyła historię, która dotyka ogromnej ilości trudnych zagadnień. Od strat, porażek, przez złe matki, po miłość, śmierć i eutanazję. To dość spory ładunek emocjonalny zawarty w jednej powieści. Wiem, że recenzje akurat tej książki Kristin Hannah nie są specjalnie pozytywne, jednak moim zdaniem jest to dobra powieść, która wymaga cierpliwości. Przyznaję, że nie porwała mnie od pierwszej strony ;) Jednak od pewnego momentu tak bardzo mnie zainteresowała, że strony przewracały się same. Do tego okładka wydawnictwa Świat Książki jest piękna, melancholijna i bardzo nastrojowa. To chyba najpiękniejsze okładkowe kolory, jakie widziałam! :-) Typowo jesienne zupełnie jak obecna pora roku.



    Książki Kristin Hannah mają specyficzny klimat, są bardzo spójne i zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że podobne do siebie. To jednak zupełnie mi nie przeszkadza i za każdym razem chcę więcej i więcej ;) Sprawdźcie czy tak jak ja jesteście fanami jej twórczości;)



Wasza Aleksandra


niedziela, 17 października 2021

"Siostra Słońca" Lucinda Riley

 



    Dzień dobry w niedzielę :) Weekend powoli dobiega końca, a ja zakończyłam go z przytupem kolejną, szóstą już częścią sagi „Siedem Sióstr”. Jest to jak do tej pory moja ulubiona część tej serii! Sporo się zmieniło, bo przed lekturą za najlepsze uważałam drugą i trzecią część ;) To tylko dowodzi, że im dalej tym lepiej! Przynajmniej jeśli chodzi o Lucindę Riley ;)



    „Siostra Słońca” opowiada losy Elektry D’Apliese – kolejnej szóstej już siostry adoptowanej przez Pa Salta. Mogłoby się wydawać, że Elektra ma wszystko. Jest sławną i rozpoznawalną modelką, ma pieniądze, otacza się blichtrem i przepychem. To piękna, czarnoskóra kobieta, która niestety gubi się w swoim życiu, szczególnie po śmierci Pa Salta. Zaczyna nadużywać alkoholu i narkotyków i tylko szczęśliwy zbieg okoliczności sprawia, że nie kończy się to dla niej tragicznie. Dodatkowo otrzymuje list, w którym nieznajoma kobieta twierdzi, że jest jej babką! Trudno o większe zamieszanie, prawda? ;)



    „Siostra Słońca” to książka, która wciąga i trudno się jej oprzeć i o ile poprzednie tomy były również bardzo interesujące, ten wydaje mi się nadzwyczajny i jeszcze bardziej ciekawy. Mamy tu do czynienia z walką o prawa człowieka, z uprzedzeniami związanymi z pochodzeniem ze względu na rasę, kolor skóry, wyznawaną religię czy hierarchię, którą zajmuje się w społeczeństwie.



    Nie ulega wątpliwości, że autorka stosuje tutaj taki sam schemat jak w poprzednich tomach tej serii. Fabuła ponownie rozgrywa się w teraźniejszości i przeszłości. Znowu poznajemy losy przodków, tym razem Elektry. Myślałam, że w pewnym momencie będę znużona takim schematycznym pisaniem. Tak się na szczęście nie stało, a nawet myślę, że ma to swój urok :-) W „Siostrze Słońca” poznajemy wiele barwnych postaci i to właśnie z bohaterami tej części najtrudniej było mi się rozstać. Jestem oczarowana tą serią i z niecierpliwością czekam na więcej! Przede mną jeszcze „Zaginiona siostra”, ale to na historię o Pa Salcie czekam najbardziej! Wiemy już, że z powodu śmierci autorki, historię ma spisać jej syn i mam tylko nadzieję, że rzeczywiście to zrobi! Bo to postać Pa Salta, jego tajemniczość i to, że przez wiele tomów niczego się o nim nie dowiadujemy powoduje, że właśnie ten bohater najbardziej mnie intryguje i ciekawi.



    Wszystkie dotychczas przeczytane przeze mnie tomy sagi wywołują wrażenie bajki. Bajki z morałem, w której na końcu zawsze możemy znaleźć lekcję i ważne przesłanie. Można mówić, że nie jest to lektura wymagająca, bo łatwo i szybko się czyta i nie wymaga dużego wysiłku intelektualnego. Jest idealna na odstresowanie i wprawia w dobry nastrój. Dlatego jeżeli szukasz dobrej obyczajowej historii z wątkami romansu, przy której można się uśmiechnąć i popłakać, to polecam Ci „Siostrę Słońca”. Ta historia przeniesie Cię w czasie i przestrzeni prosto do Afryki i nie tylko ;-) Cudownych wrażeń!



Wasza Aleksandra


wtorek, 12 października 2021

"Firefly Lane" Kristin Hannah

 



    Witajcie na Czytadłach! :-) Jak zdążyliście już zauważyć po powyższym zdjęciu, wracam do jednej z moich ulubionych zagranicznych pisarek. Kristin Hannah, bo o niej mowa, jest zapewne znana większości z Was z głośnej powieści „Słowik” czy „Wielka samotność”. „Firefly Lane” to zupełnie inna powieść. Posłuchajcie…


    „Firefly Lane” oznacza w języku polskim pas, drogę świetlików. Tak, właśnie tych robaczków świętojańskich, które wyglądają uroczo i kojarzą się nam z samymi pozytywnymi rzeczami. To właśnie na ulicy Firefly Lane rozpoczyna się wielka przyjaźń Kate i Tully. Obie bardzo się od siebie różnią, ale to nie przeszkadza im przez ponad trzydzieści kolejnych lat być dla siebie wszystkim. Razem przeżywają wzloty i upadki, wspólnie planują przyszłość, a ich przyjaźń jest nierozerwalna. Zawierają pakt i stają się jednością: TullyiKate.


    Muszę Wam się przyznać, że przez pierwsze sto stron powieści miałam wrażenie, że czytam literaturę dla młodzieży. Nie wiedziałam czy skończę tę powieść, bo nie o to mi chodziło. Jednak parę stron dalej akcja zaczęła się rozwijać. TullyiKate pochłonęły mnie całkowicie i bez reszty! Lekki język powieści pozwala szybko i płynnie poznawać dalsze losy przyjaciółek. I znowu Kristin to zrobiła! Wrzuciła ogromny ładunek emocjonalny i bombę, której absolutnie się nie spodziewałam. Ta pisarka potrafi jak nikt inny operować językiem, w którym jest mnóstwo emocji i uczuć. Za to ją uwielbiam.


    W „Firefly Lane” znajdziemy opis trudnych relacji matki z córką. Tego, jak trudno czasami pomimo najlepszych chęci porozumieć się bez negatywnych emocji.


    Kristin Hannah pokazuje nam również, że osiągnięcie sukcesu zawodowego nie równa się poczuciu szczęścia. Ważne, żeby w życiu znaleźć tzw. „złoty środek” i poświęcić czas także, a może przede wszystkim, najbliższym. Autorka daje nam również odczuć, że żeby osiągnąć sukces w życiu należy się poświęcić. Nie ma nic za darmo, ale efekty bywają spektakularne :-)


Firefly Lane” to nie jest prosta lektura. To książka o pięknej, ale trudnej, wybrukowanej problemami przyjaźni dwóch nastolatek, a następnie młodych i w końcu dojrzałych kobiet. To historia o przebaczeniu, radości, poświęceniu. To przyjaźń, która uskrzydla, po to aby za chwilę zderzyć się z trudną i bezwzględną rzeczywistością. To, co najważniejsze tutaj to bezinteresowność, która ostatecznie w tej relacji wygrywa. „Firefly Lane” to po „Słowiku” moja ulubiona powieść tej autorki. Pod koniec września została wydana kontynuacja pod tytułem „Pozwól odejść” i na pewno po nią sięgnę. Tymczasem zachęcam Was również do obejrzenia serialu nakręconego na podstawie powieści. Podobno jest rewelacyjny, ale tutaj już ocenę pozostawię Wam, bo do tej pory go jeszcze nie widziałam. Poznajcie losy Tully i Kate, które bawią i uczą po to aby w końcu wzruszyć do łez. Taka przyjaźń zdarza się tylko raz w życiu…


Wasza Aleksandra


wtorek, 5 października 2021

"Dziwne losy Jane Eyre" Charlotte Bronte

 



    Witajcie na Czytadłach w ten piękny jesienny dzień :-) Takie dni nastrajają melancholijnie i mam dzisiaj dla Was coś specjalnego. To książka, która idealnie wpisuje się w atmosferę pięknej złotej jesieni. Klasyka sprawdza się zawsze! Tak więc dzisiaj „Dziwne losy Jane Eyre” :-) To kobieca literatura, choć mężczyźni również mogą po nią sięgnąć. Zapewne z różnym skutkiem ;-)



    „Dziwne losy Jane Eyre” już od dawna mnie fascynowały. Zaczęło się od serialu, który obejrzałam już jakiś czas temu. Zawsze uważałam i nadal twierdzę, że w pierwszej kolejności lepiej przeczytać książkę, a później brać się za ekranizację. Czasami jednak, jak zapewne wiecie, dzieje się w życiu odwrotnie i tak było w przypadku powieści Charlotte Bronte.



    „Dziwne losy Jane Eyre” to najsłynniejsza powieść Charlotte Bronte. To powieść kultowa zaliczana do szczytowych osiągnięć literatury wiktoriańskiej. Mamy tutaj bogactwo języka, który jest bardzo kwiecisty, dystyngowany i piękny. Warstwie językowej naprawdę nie można niczego zarzucić. Jest to powieść obyczajowa i romans w jednym. Momentami wydaje się, że to historia ckliwa i przerysowana i nic dziwnego, bo czasy, w których powstała ta historia mogły nadać jej właśnie taki charakter. To co mnie denerwowało to postać kobiety pokazanej w sposób stereotypowy, ale tu znowu wytłumaczenie znajdziemy w czasach kiedy powstała powieść. Wówczas od kobiet wymagało się zamążpójścia, rodzenia dzieci i pielęgnowania domowego ogniska. Nic ponadto. Na szczęście główna bohaterka przeczy ówczesnym konwenansom :-)



    Fabuła opowiada losy osieroconej dziewczyny Jane Eyre, która podejmuje pracę nauczycielki w posiadłości Edwarda Fairfaxa Rochestera. Edward zakochuje się w dziewczynie z wzajemnością. Zostaje ona jego narzeczoną jednak los nie szczędzi im okrutnych przeżyć. Pan Rochester ukrywa tajemnicę, która nie pozwoli im żyć szczęśliwie…



    Cokolwiek by o tej powieści nie napisać, że jest ckliwa, prosta, naiwna, to skradła moje serce. Uwielbiam taki sposób władania językiem. Doszłam do wniosku, że czytam za mało klasyki, którą przecież bardzo lubię.



    „Dziwne losy Jane Eyre” to historia, która pokazuje typowy mezalians. On, bogaty, z możliwościami. Ona, biedna, z głową pełną marzeń i ambicji. Takie historie cały czas mnie poruszają, bez względu na mój wiek. Do tego jeśli jeszcze mamy możliwość podziwiać przepiękne wydanie z serii klasyki z jedwabnymi okładkami, to zachwyt gwarantowany! :-) Chciałam tę książkę posiadać na własność. Dokładnie to wydanie o którym wspominam powyżej i udało się. Prezent, który dostałam całkowicie mnie porwał, a jego zawartość ZACZAROWAŁA ! :-) To jedna z moich tzw. książek życia do której będę wracać wielokrotnie. Poznajcie losy Jane i sprawdźcie, czy się polubicie ;-)



Wasza Aleksandra