Licznik odwiedzin

poniedziałek, 28 grudnia 2020

"Saturnin" Jakub Małecki

 



Puk puk! Witajcie po świątecznym obżarstwie! Zapewne dla większości z Was tak właśnie te Święta wyglądały ;) Dostaliście jakieś książki pod choinkę? Pochwalcie się dla kogo Mikołaj był łaskawy?! :) Dzisiaj zdecydowałam się zachęcić Was do przeczytania „Saturnina”. To prezent, który otrzymałam na Mikołajki i już dawno lektura za mną.



Ach ten Małecki! Skradł moje serce już jakiś czas temu. Myślałam, że po lekturze „Horyzontu” czy „Nikt nie idzie” poznałam już wszystkie odcienie Małeckiego. Jak bardzo się myliłam! Nie wiem skąd autor czerpie pomysły do swoich książek. „Saturnin” należy do tej grupy książek, której nie należy przeoczyć, a nawet nie wolno i już! ;)



Głównym bohaterem powieści jest Satek i jego dziadek. Dziadek, który nagle znika. Dorosły już wnuk wraca do swojego rodzinnego domu, żeby wspólnie z matką odnaleźć dziadka. Nic nie jest tu proste i łatwe. Zaginięcie najstarszego z rodu Markiewiczów pozwala poznać Satkowi przeszłość dziadka i jego rodziny.



Małecki znowu nie zawodzi. Pisze z pozoru o prostych sprawach w bardzo intymny, emocjonalny i uczuciowy sposób. Porównania, które stosuje są nieoczywiste i jednocześnie tak trafne, że po chwili zadumy stwierdzam, że inne by nie pasowały. Niezliczoną ilość razy zastanawiałam się jak autor to robi? Po każdej kolejnej przeczytanej książce sądzę, że już lepszej nie będzie. I wtedy bum! Jest „Saturnin”.



Jakub Małecki to jeden z najbardziej ciekawych i oryginalnych pisarzy współczesnego pokolenia. Każda jego książka, którą przeczytałam wprawia mnie w zachwyt, zadumę i refleksję. Co najbardziej mówi o wartości książki? To, że kiedy odwrócimy już ostatnią stronę, żałujemy, że to koniec i gotowi jesteśmy czytać od początku. Taki jest „Saturnin”. Pozwólcie aby i Was oczarował :-)



Wasza Aleksandra


piątek, 18 grudnia 2020

"Prosta sprawa" Wojciech Chmielarz

 



Witajcie na Czytadłach w ten gorący przedświąteczny czas :-) Jeśli jeszcze szukacie pomysłu na prezent, bo pomimo wszystko nadal Wam brakuje interesującej książkowej perełki, to służę pomocą. Jest i ona! „Prosta sprawa”, która tak mnie zaskoczyła, że jeszcze zbieram przysłowiową szczękę z podłogi.



Wojciech Chmielarz to pisarz, po którego książki sięgam z przyjemnością. Wiem już czego można się spodziewać biorąc jego kolejną książkę w rękę! Ale! Właśnie! W „Prostej sprawie” wydarzyło się coś nieoczekiwanego. To gangsterska powieść na miarę naszych czasów. Taki westernowy klimat z gatunku: pojawił się facet, walczy z całym złem tego świata i zawsze pojawia się wszędzie w odpowiednim momencie. Taki bohater, któremu wszystko się udaje. Przynajmniej powinno ;)



Jednym z głównych bohaterów jest Prosty, który nagle znika, pozostawiając po sobie zdemolowane mieszkanie. Nic w tym dziwnego skoro szukają go gangsterzy. Na odnalezieniu Prostego zależy też jego przyjacielowi, który chce spłacić swój dawno zaciągnięty dług. Prosty ma swoją tajemnicę...o której dowiecie się sięgając po gangsterski kryminał ;)



Wojciech Chmielarz nie miał pojęcia, że jego „Prosta sprawa” zyska taki rozgłos i popularność. W ogóle nie sądził, że zostanie wydana. Pisał ją w trakcie lockdownu, fragmenty publikował w odcinkach na swoim profilu. W końcu powieść ukazała się drukiem w poprawionej i rozszerzonej wersji.


Mogę Was zapewnić, że „Prostą sprawę” czyta się szybko, lekko i przyjemnie. Do tego trzyma w napięciu i jest zupełnie inna od poprzednich powieści autora. Zainteresuje każdego bez względu na płeć. Dlatego jest to bardzo dobry upominek pod choinkę dla mężczyzny jak i kobiety.


Sama muszę przyznać, że Chmielarz mnie zaskoczył. Szybkie zwroty akcji, spora liczba bohaterów, dynamiczna akcja. Naprawdę kawał dobrej literatury. Polecam nie tylko pod choinkę ;)



Wasza Aleksandra


piątek, 11 grudnia 2020

"Zdarzyło się nad jeziorem Mystic" Kristin Hannah

 


    Witajcie :) Dziś kolejna powieść Kristin Hannah. Czy tak samo zachwyca? To już musicie sprawdzić sami ;) Nie dorównuje „Słowikowi”, ale warto ją przeczytać z kilku powodów. Postaram się Wam opisać tę historię tak, żebyście nabrali chęci na jej poznanie. Ja się nie zawiodłam pomimo kilku uwag, które wobec tej powieści oczywiście mam i na pewno o nich Wam napiszę, ale o tym za chwilę. Najpierw plusy ;)



    Kristin Hannah jak to zazwyczaj bywa, ponownie zachwyca swoim emocjonalnym i czułym pisaniem. Potrafi bardzo prostym i nadzwyczaj trafnym językiem opisać trudne sytuacje życiowe z którymi niejednokrotnie musimy się mierzyć w dorosłym życiu. Autorka opisuje fikcję, która jednak może być udziałem każdego z nas dlatego tak łatwo jest mi wczuć się w bohaterów książek autorki.



    „Zdarzyło się nad jeziorem Mystic” to historia Annie Colwater, która zrozpaczona, po zdradzie i odrzuceniu przez męża, wraca do swoich rodzinnych stron – miasteczka Mystic, w którym się wychowała. W Mystic nie pozostaje sama. Cały czas mieścinę zamieszkuje dawny przyjaciel, do którego Annie z każdym dniem coraz bardziej się zbliża. Wspólnie z córką Nicka, który liże rany po przedwczesnej śmierci swojej żony, próbują od nowa poskładać swój świat. Czy im się to uda? Czy dwoje ludzi skrzywdzonych przez życie będzie potrafiło i chciało podjąć jeszcze jedną próbę walki o uczucie?



    Kristin Hannah po raz kolejny mnie wzruszyła i za to jestem jej ogromnie wdzięczna. Tym bardziej, że należę do grupy czytelników, których trudno poruszyć. Nie płaczę nad książkami. W zasadzie nigdy. Jednak czytając „Zdarzyło się nad jeziorem Mystic” byłam wzruszona. Nie jest to typowy romans. Osobiście uważam, że w ogóle nie jest to romans, ale zapewne część z Was by się ze mną nie zgodziła;) Nie napiszę więcej o fabule, bo nie zamierzam spojlerować. Napiszę tylko, że warto tej książce dać szansę pomimo tego, że czasami miałam wrażenie, iż fabuła stanęła w miejscu i nic więcej się nie wydarzy. Byłam w błędzie, bo wydarzyło się sporo, ale żebyście wiedzieli co mam na myśli musicie sięgnąć po „Zdarzyło się nad jeziorem Mystic”. Zachęcam Was do tego z całego serca ! :-)



Wasza Aleksandra



piątek, 4 grudnia 2020

"Rana" Wojciech Chmielarz

 



    Dzień dobry :) Dzisiaj „Rana”, o której być może już sporo słyszeliście. Jeśli nie to warto sięgnąć po tę pozycję. Wojciech Chmielarz to pisarz, który nigdy mnie nie zawiódł. To moje trzecie spotkanie z autorem. Na blogu znajdziecie wpisy o „Żmijowisku” i „Wyrwie”. „Rana” jest historią, która w zestawieniu z tytułami, o których wspominam wyżej wypada w moim odczuciu najsłabiej, jednak nadal jest to książka, którą warto polecić i przeczytać.



    Jak najprościej opisać „Ranę”? Łatwo nie będzie, ale najkrócej ujmując jest to historia szkolna. Większość fabuły rozgrywa się w murach szkolnych, ale... to coś więcej niż tylko powieść o szkole i problemach z nią związanych.



    Ekskluzywna prywatna szkoła na warszawskim Mokotowie. To tutaj wszystko się zaczyna. Marysia, uczennica tejże szkoły ginie pod kołami pociągu. Nikt nie wie co się stało. Zagadkę próbuje rozwikłać Elżbieta – nauczycielka dziewczyny, która wkrótce sama ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Jedynymi osobami, które cokolwiek widziały są nieprzystosowany społecznie chłopak - Gniewomir i Klementyna - nowa nauczycielka.



    „Rana” to książka o ludziach, którzy w swoim dotychczasowym życiu zaznali wielu cierpień. To powieść, która ciekawi, fascynuje i jednocześnie przeraża, kiedy uświadamiamy sobie, że niektóre rany nigdy się nie zabliźnią. Można z nimi żyć, ale nigdy się o nich nie zapomina. Powieść Chmielarza rani do żywego, wstrząsa i pozostawia nas z pytaniami, na które nie da się konkretnie odpowiedzieć. Świat w końcu nie jest tylko czarno - biały. Ma również różne odcienie szarości…



    Jestem przekonana, że „Rana” to doskonały pomysł na Mikołajkowy upominek. Bardzo lubię thrillery psychologiczne z wątkiem kryminalnym dlatego jeśli poszukujecie właśnie takiego gatunku, na pewno się nie rozczarujecie.



Pięknego weekendu :)



Wasza Aleksandra