Witajcie :-) Co powiecie na wieczór z Kingiem? Dziś propozycja dla miłośników horrorów. Można rzec, że to klasyka Kinga, którą powinno się poznać.
„Lśnienie” to moje kolejne spotkanie z Kingiem. Po chwili zastanowienia mogę stwierdzić, że udane, choć denerwował mnie King tutaj kilkukrotnie, ale o tym za chwilę ;)
Jack Torrance, były nauczyciel, otrzymuje pracę dozorcy w opuszczonym na okres zimowy górskim hotelu. Przenosi się tam wspólnie z żoną i pięcioletnim synem Dannym. Pewnego dnia burze śnieżne odcinają od świata rodzinę Torrance’ów. Właśnie wtedy Danny odkrywa, że hotel jest nawiedzony, a duchy powoli doprowadzają jego ojca do obłędu. Sytuacja staje się coraz bardziej niebezpieczna…
King stworzył rewelacyjne dzieło pod względem napięcia. Czuje się ten narastający niepokój i strach. Autor potrafi w doskonały sposób wprowadzić czytelnika w nastrój grozy. Na początku robi to bardzo subtelnie i delikatnie. To według mnie mistrz gradacji napięcia. Tego odmówić mu absolutnie nie wolno.
Muszę jednak stwierdzić, że „Lśnienie” oprócz momentów genialnych miało także fragmenty, które mi się dłużyły i podczas czytania których miałam ochotę rzucić książkę w kąt. „King co Ty odwaliłeś?!” - niejednokrotnie łapałam się za głowę. Jednak za każdym razem, kiedy odkładałam książkę, zastanawiałam się co będzie dalej! I to powodowało kontynuację mojego dalszego spotkania z rodziną Torrance’ów.
Zastanawiałam się wiele razy skąd King czerpie pomysły na swoje książki. Za każdym razem fabuła jest bardzo interesująca i wciągająca. Pomimo „dłużyzn”, które w zasadzie są bardzo charakterystyczne dla Kinga. To taki jego znak rozpoznawczy ;)
„Lśnienie” nie należy wprawdzie do moich ulubionych książek Stephena Kinga, ale na pewno warto poświęcić swój czas tej lekturze. Tylko zastanówcie się dwa razy zanim zaczniecie czytać w nocy ! ;)
Zaczytanego wieczoru! :-)
Wasza Aleksandra