Dzień dobry w środę! Środa to taki mały piątek więc jest i nowy wpis na Czytadłach :-) Zima nie ma zamiaru nas opuścić dlatego postanowiłam przenieść siebie i Was w cieplejsze klimaty, a „Dziewczyna z Neapolu” to prawdziwa przysłowiowa petarda i moje odkrycie tego roku. Już to wiem w tej chwili :-) Znacie to uczucie, kiedy tak bardzo wciąga Was książka, że zapominacie o całym świecie, a kiedy kończycie czytać, to macie w sobie mnóstwo negatywnych emocji z powodu zakończenia historii? Tak było ze mną o 2.30 w nocy kiedy zamknęłam książkę...i nie pomogło moje postanowienie, że pójdę spać jak człowiek...Syndrom „jeszcze tylko jeden rozdział” mnie pokonał...ale nie żałuję! Zaraz opowiem Wam dlaczego ;)
Część z Was na pewno zna autorkę z głośnej serii „Siedem sióstr” i wie czego można się po niej spodziewać. Ja nie wiedziałam. „Dziewczyna z Neapolu” to pierwsza książka Lucindy Riley, po którą sięgnęłam.
Historia opisuje losy Rosanny Menici – dziewczynki, a następnie dorosłej kobiety, która posiada niesamowity dar. Kocha śpiewać, a jej przepiękny głos prowadzi ją na największe sceny operowe świata. Na jej karierę ma między innymi wpływ Robert Rossini – człowiek, który za sprawą swojego głosu już osiągnął międzynarodową sławę. Młodziutka Rosanna nie ma pojęcia o zawiści i rywalizacji między śpiewakami. Oczarowana Robertem poznaje świat śpiewaków operowych i wikła się w romans, który zmieni jej życie już na zawsze…
Historię czyta się bardzo szybko. Język jest przystępny i prosty. To co zasługuje moim zdaniem na największe oklaski, to niesamowity dar autorki, która potrafi przenieść czytelnika w zupełnie inny świat: świat muzyki, opery i klimatu Neapolu.
„Dziewczyna z Neapolu” to historia o niespotykanej sile miłości, ale też o tym, jak człowiek może zostać pokonany przez swoje słabości. To opowieść która chwyta za umysł i serce. To w końcu historia, która pokazuje, że nie zawsze w życiu jest tak jak sobie zaplanujemy, bo życie toczy się swoim torem. Nie da się go wyreżyserować.
Autorka napisała historię pełną burzliwej namiętności i pasji. To emocjonalna karuzela, w której momentami miałam ochotę przyłożyć głównej bohaterce, tak mnie irytowały jej zachowania i wybory.
„Dziewczyna z Neapolu” to książka od której zaczęłam przygodę z autorką. Po lekturze mam ochotę poznać więcej historii pióra Lucindy Riley. W przyszłości znajdziecie tutaj na pewno kolejne recenzje książek tej autorki, a tymczasem dajcie się porwać w magiczny świat opery i słonecznego Neapolu :-)
Wasza Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz