Licznik odwiedzin

sobota, 24 października 2020

"Dżozef" Jakub Małecki

 



Witajcie w sobotę :-) Dziś kolejna powieść znakomitego moim zdaniem, polskiego pisarza Jakuba Małeckiego. Wiem już, że jeśli sięgam po książkę tego autora to będę miała przysłowiową burzę mózgów. Mnóstwo przemyśleń, zarówno tych pozytywnych jak i negatywnych. Musicie wiedzieć drodzy Czytelnicy, że książki Pana Małeckiego do łatwych nie należą. To wymagająca lektura, która momentami wydaje się zabawna ( autor ma specyficzne poczucie humoru ), ale porusza bardzo poważne, mądre i życiowe tematy.


„Dżozef” opowiada losy pacjentów leżących w jednej sali szpitalnej. Grzegorz Bednar, biznesmen Kurz, stary Maruda i Ten Czwarty. Ich wszystkich łączy jeszcze Joseph Conrad. Tak, dokładnie ten o którym właśnie pomyśleliście! ;) Jeden z bohaterów namiętnie czyta wszystkie książki autorstwa Conrada. Obecność Josepha Conrada zmienia tutaj wszystko. Ten Czwarty czyli Stanisław Baryłczak ( wielbiciel Conrada) majacząc skłania Grzegorza do spisania jego opowieści. Opowiada on o małym Stasiu powołującym do życia kozła z drewna, który jest zarówno jego towarzyszem jak i przekleństwem. Opowieść Czwartego jest coraz bardziej niepokojąca i mroczna. Lęk bohaterów potęguje jeszcze fakt, że przestrzeń, w której przebywają zaczyna się kurczyć, znikają korytarze, a z każdym dniem sala szpitalna staje się coraz mniejsza. Jak zakończy się ta historia? Odsyłam Was do mocnej, dobrej, a jednocześnie niepokojącej i intrygującej lektury.


„Dżozef” to lektura niepozbawiona humoru i satyry, z pogranicza realizmu magicznego. Jakub Małecki jak zwykle pokazuje swoją najmocniejszą stronę : wrażliwość językową.


Co do mnie jeszcze przemówiło w tej powieści? Bohaterowie. Różni. Każdy inny, ale każdy z przywarami, wadami i zaletami dzięki czemu widzimy ich jako ludzkich, zwykłych Kowalskich. Takich jak my, z którymi możemy się utożsamiać.


Kończąc, chcę Wam tylko powiedzieć, że Jakub Małecki należy do moich ulubionych pisarzy polskich. Być może już się powtarzam, ale napiszę to jeszcze raz. Każda historia napisana przez Małeckiego porusza mnie do głębi i sprawia, że chcę coraz więcej i więcej takich lektur…


Ściskam Was mocno i życzę samych dobrych lektur.


Zdrowego i spokojnego weekendu :-)



Wasza Aleksandra


czwartek, 8 października 2020

"Żałobnica" Robert Małecki

 



Witajcie! Tym razem znowu Małecki, ale nie dajcie się oszukać, bo to Robert Małecki. W poprzednich wpisach zachwycałam się książkami Jakuba Małeckiego. Dziś nadchodzi Robert! To moje pierwsze spotkanie z tym Małeckim. Z polecenia i całkiem udane. Spodziewałam się czegoś innego i dostałam też coś innego. Jestem zadowolona więc polecam dalej;)



Żałobnica” to thriller, a ja uwielbiam ten gatunek. Jeśli Ty, drogi Czytelniku również, to zachęcam Cię do poznania fabuły tej skomplikowanej, a jednocześnie intrygującej historii.



Tytułowa Żałobnica to piękna kobieta po trzydziestce. Po śmierci męża dziedziczy spory majątek i świetnie prosperujące przedsiębiorstwo. W wypadku traci również pasierbicę. Żałobnica Anna skrywa tajemnicę, która po latach wypływa na wierzch. Ktoś zaczyna manipulować jej życiem wzbudzając strach i przywołując mroczną przeszłość...Kto to taki? Co stało się w przeszłości i jaki wpływ ma to na obecne życie Anny? To i wiele innych pytań mnoży się podczas lektury Roberta Małeckiego.



Akcja toczy się w trzech przestrzeniach czasowych: teraz, wcześniej, dawno temu. Każda z tych przestrzeni jest bardzo ważna i w każdej wydarzyło się coś, co ma wpływ na kolejną przestrzeń. Fabuła i akcja ładnie się zazębia po to, aby ostatecznie rozwiązanie całej historii pozostawiło nas w zdziwieniu i niedowierzaniu.



Atmosfera „Żałobnicy” jest ciężka i przytłaczająca tak jak sama okładka. Nie jest to książka rozrywkowa dlatego jeśli chcecie się rozerwać to nie ta bajka;) „Żałobnica” to powieść, która podkreśla wagę relacji w rodzinie. To, że o relacje trzeba dbać i je pielęgnować. Pokazuje również, że każda tajemnica w końcu ujrzy światło dzienne. Im bardziej staramy się ją trzymać w sekrecie, tym możemy być coraz bardziej pewni, że wszyscy dowiedzą się o niej w najmniej spodziewanym momencie. Bo tajemnice zaskakują, szokują. Czasami, a nawet często ich odkrycie zmienia nasze życie. Nieodwracalnie.



Dlatego bez zbędnych słów. Polecam. Po prostu. Poznajcie Żałobnicę.



Wasza Aleksandra 


czwartek, 1 października 2020

"Prawdziwe kolory" Kristin Hannah

 



Dzień dobry Czytacze! ;) Po powyższym zdjęciu wiecie już, którą historię ostatnio przeczytałam. Kristin Hannah jak zwykle mnie nie zawiodła. Nie wiem jak ona to robi, ale mnie urzeka jej pióro, sposób przekazywania emocji i fabuła. Nie przeczytałam jeszcze jej wszystkich książek, ale już sporo za mną i oczywiście mam swoich ulubieńców, jak i również te książki, które mniej mnie porwały. Jednak bezsprzecznie muszę stwierdzić, że nawet te historie, które uważam, za mniej interesujące i tak wywołały we mnie emocje :)


„Prawdziwe kolory” to historia opowiadająca losy trzech sióstr: Winony, Aurory i Vivi Ann. Różni je wygląd, zainteresowania, sposób życia, ale łączą więzy krwi i ojciec, zawsze chłodny i zdystansowany. O samej fabule nie będę dużo pisać. Nie lubię i nie chcę zdradzać za dużo. Wspomnę tylko, że pojawia się tutaj motyw zbrodni, co może zaskoczyć czytelników.


Kristin Hannah znowu to zrobiła! Spowodowała, że książkę przeczytałam błyskawicznie z wypiekami na twarzy. Konflikt, lojalność, zdrada, a nawet wstrząsająca zbrodnia – to wszystko znajdziecie w tej historii. Znajdziecie też niezachwianą wiarę i nadzieję oraz odkupienie win. Możemy domyślić się, że autorka za najważniejszą wartość uważa miłość i to widać również w tej powieści. Miłość z różnych perspektyw i do różnych osób.


„Prawdziwe kolory” to historia, która nie jest ckliwa ani przesłodzona. Opowiada o trudnym dzieciństwie i jeszcze trudniejszej dorosłości. Wzrusza i nie pozostawia obojętnym. Autorka to według mnie mistrzyni wywoływania emocji. Przeczytajcie i sami oceńcie! ;) Ściskam :)



Wasza Aleksandra