Licznik odwiedzin

czwartek, 4 lipca 2024

"Moja matka pestka" Anna Sakowicz

 



    Witajcie na Czytadłach po tak długim czasie! Mamy już lato, a jak wiadomo, wówczas są dłuższe dni, urlopy, wakacje i można więcej czasu poświęcić na czytanie. Nie myślcie, że skoro mnie nie było tutaj przez miesiąc, to nie czytałam. Było wręcz odwrotnie, nadal pochłaniam książki, ale czasu brakuje na polecanie tych najlepszych! Myślę jednak, że teraz posty i polecajki będą pojawiać się regularnie. Tak więc zaczynamy letnie czytanie!



    Na początek polecam Wam naszą rodzimą pisarkę Annę Sakowicz i jej powieść „Moja matka pestka”. Dlaczego akurat ta powieść? Bo uważam, że jest wyjątkowa z tych najbardziej wyjątkowych. Zupełnie nie rozumiem dlaczego tak mało o niej się mówi...Powieść została wydana już miesiąc temu, a zaledwie w kilku miejscach się na nią natknęłam. To powieść, która zasługuje na rozgłos i na wielkie brawa dla autorki!




*****

Od wydawcy



    Los nie pyta nas o zdanie, ale niekiedy podpowiada, do których drzwi zapukać.




    Natasza może powiedzieć, że ma dobre życie – jej kariera nabiera tempa, a związek wchodzi w etap stabilizacji. Właśnie wprowadzają się z narzeczonym do nowego mieszkania. Nie planują jednak ślubu, bo przecież, jak twierdzi Patryk, papiery nie są im do niczego potrzebne.




    Jeden telefon zmienia wszystko. Natasza dowiaduje się, że od zaraz będzie musiała zająć się cierpiącą na alzheimera matką. Matką, od której uciekła, gdy miała 19 lat.



    Patryk nie wyobraża sobie, żeby mieli wziąć chorą do siebie, zaczyna wycofywać się z relacji i unikać narzeczonej. W pracy nikt nie daje Nataszy taryfy ulgowej, koleżanki wolą rozmawiać o lżejszych tematach. Kobieta z przerażeniem zauważa, że nie może liczyć na nikogo, a wymagająca całodobowej opieki matka to tylko jej problem. W kilka tygodni po dawnym życiu pozostaje jedynie wspomnienie.



    Jak odnaleźć w tym wszystkim nadzieję i sens? Czy da się wybaczyć i pokochać na nowo? Mądra, pełna ciepła opowieść o pojednaniu, zrozumieniu i dojrzałej miłości.





*****

Dla kogo jest ta powieść?



    Zacznijmy od tego, że historia ta to fikcja, a jedyną prawdę stanowi fakt, że matka autorki chorowała na alzheimera. Powieść jest absolutnie dla każdej osoby powyżej 16 lat. Stawiam taką barierę wiekową, bo znajdują się tutaj fragmenty ciężkie i trudne do przebrnięcia, a nawet zrozumienia. Uważam, że autorka zostawiła kawał serducha i emocji w tej powieści i zaserwowała nam ogromną bombę emocjonalną. Trudną, a nawet tragiczną, która nie kończy się wraz z przewróceniem ostatniej strony. O tej historii się myśli, przetwarza, dotyka ona czytelnika głęboko i stawia przed nim wiele egzystencjalnych i trudnych pytań.



    Wyobraźcie sobie, że macie ułożone życie i nagle rozsypuje się ono w pył, kiedy musicie się zająć chorą matką, z którą nigdy nie mieliście dobrych relacji. Ba! Były one po prostu złe, a od kilku lat, kiedy opuściliście rodzinny dom, wręcz żadne. Brzmi strasznie? A to dopiero początek! Bo jak traktować matkę, która nie dość, że Cię nie rozpoznaje, to jeszcze jest agresywna, złośliwa i żyje w zupełnie innej rzeczywistości?



    „Moja matka pestka” ukazuje studium choroby i to jak wygląda życie z osobą chorą na alzheimera. Autorka nie oszczędza czytelnika serwując mu całą paletę zachowań matki głównej bohaterki.



    Powieść bardzo mnie dotknęła emocjonalnie i choć w mojej rodzinie nikt nie boryka się z tą chorobą ( i oby tak zostało ), to rozumiałam każde zachowanie głównej bohaterki i nawet na chwilę nie pokusiłam się o jej ocenę. Natasza otoczyła matkę opieką najlepiej jak potrafiła.



    Już sam tytuł powieści jest swoistym symbolem. Jakim? To już sami poznacie, jeśli sięgniecie po tę mądrą i emocjonalną lekturę pełną wzruszeń. Ogromna polecajka! :)



Wasza Aleksandra



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz