Witajcie na Czytadłach w ten naprawdę gorący czas! Kochacie upały czy raczej przeklinacie? Ja czuję się fantastycznie, uwielbiam słońce i wręcz upalną pogodę:) Nie zapominam jednak o książkach i czytam ostatnio bardzo dużo. Niedawno przeczytałam powieść, która była na mojej liście już naprawdę długo. Wiedziałam, że to będzie pewniak, bo jeśli mowa o Lucindzie Riley, to biorę wszystko w ciemno! „Róża Północy” to perełka!
*****
Od wydawcy
Sędziwa Hinduska, Anahita Chaval, w dniu setnych urodzin przekazuje prawnukowi manuskrypt, w którym opisała historię swojego życia. Młody Ari Malik, skoncentrowany na pracy i karierze, chowa babcine opowieści do szuflady. Po latach, spełniony w życiu zawodowym, ale rozczarowany życiem osobistym, sięga po wspomnienia Anahity. Podążając tropami tajemnic przeszłości, trafia z upalnych, kolorowych Indii do ponurej i mrocznej rezydencji Astbury w angielskim hrabstwie Devon. Tam poznaje jej tajemniczego właściciela i... gwiazdę filmową z Hollywood. Mroczne sekrety, które kładą się cieniem na historii szlachetnego rodu Astbury, połączą ich losy.
*****
Dla kogo jest ta historia?
Nie napiszę niczego odkrywczego stwierdzając, że to lektura dla kobiet. W końcu Lucinda Riley pisała dla kobiet i o kobietach. Do tej pory przeczytałam wiele jej powieści. Nie mogę pochwalić się lekturą wszystkich, ale większość jest już za mną. Dlatego z całą odpowiedzialnością i pewnością stwierdzam, że „Róża Północy” to najpiękniejsza powieść autorki. Według mnie pobiła nawet kultową sagę „Siedem sióstr”. Oczywiście to subiektywna opinia i możecie się z nią nie zgodzić, ale dla mnie „Róża Północy” jest numerem jeden! Dlaczego? Za co tak bardzo pokochałam tę historię?
Lucinda Riley napisała historię niezwykłą. „Róża Północy” to wciągająca powieść o szukaniu swojej przeszłości. To historia, w której znajdziemy różne oblicza miłości. Następujące po sobie wydarzenia wciągają czytelnika tak bardzo, że zapomina o całym świecie, o gotującym się obiedzie czy o innych obowiązkach. Dlatego zacznijcie czytać dopiero wtedy, kiedy naprawdę możecie tej lekturze poświęcić więcej niż chwilę ;) I nie mówcie, że nie ostrzegałam ;)
W powieści znajdziemy wachlarz uczuć i jest to nie tylko wspomniana przeze mnie miłość. Mamy tu także przywiązanie, nadzieję, która przenosi góry, ale także zawiść i zemstę. Autorka w genialny sposób wykreowała postaci. Do tej pory nie umiem zdecydować, której z nich oddałam swoje serce. Uwielbiam wszystkich bohaterów, bez wyjątku!
Język powieści jest przepiękny. Przez książkę dosłownie się płynie i pomimo dość sporej objętości przeczytałam ją w dwa dni. Fabuła rozgrywa się w dwóch płaszczyznach czasowych. Autorka znana jest z tego, że stosuje retrospekcję – cofnięcie się w czasie i myślę, że również dzięki temu jej powieści mają taką siłę przebicia i tak duże grono odbiorców. I nawet jeśli język którym się posługuje jest wyidealizowany, a fabuła czasami mało realistyczna, to ja taką Lucindę Riley szanuję i uwielbiam.
„Róża Północy” to wzruszająca powieść, która mnie oczarowała! Czy Ciebie też zachwyci? Koniecznie sprawdź! :)
Wasza Aleksandra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz